Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70438

przez ~Majorka ·
| było | Do ulubionych
O kochającej sie (mnie) rodzinie.
Wigilia, piękny dzień, dobry nastrój, atmosfera miłości i oczekiwania na wspólną kolacje... W moim przypadku nic z tych rzeczy. Od rana wyzwiska z ust babci, u której z przyczyn losowych od nas nie zależnych mieszkam z mamą i dwójką braci. Oprócz nas mieszkają tu również wujek i ciotka.
Godzina 23, zaczynam wymiotować. Północ, wymiotuje krwią. Pierwsze omdlenie, ide do mamy (pijanej, co istotne) i proszę, żeby wezwała pogotowie- "idź spać". W międzyczasie słyszę jak babcia namrocze pod nosem, że ma nadzieję, że dziś zdechnę. No cóż, mamy trzeba słuchać- ide spać... tzn poszłabym, gdybym po drodze drugi raz nie zemdlała. Uznałam, że zadzwonię na pogotowie sama.
Karetka była w ciągu 15 minut, w towarzystwie policji, bo powiedziałam dyspozytorce, że mama jest po alkoholu i śpi, gdy zapytała ile mam lat (17) i gdzie jest w takim razie mama.
Gdy babka ich zobaczyła zaczęła sie prawdziwa awantura, dowiedziałam sie miedzy innymi, że symuluje żeby nie dać jej spać, że robie to specjalnie, że jestem psychicznie chora a oni mają wypie*dalać, że najlepiej to żebym zdechła... Policjant wyprowadził ją gdy wpadłam w histerie i nie chciałam dać sobie założyć wenflonu. Teraz na scene wkracza mama- oczywiście zdziwiona bo "przecież nie mówiłaś, że źle sie czujesz". Poinformowano ją, że musi ze mną pojechać do szpitala i to zaraz, wtedy policjant zapytał ją czy piła dziś alkohol, bo takie dostali zgłoszenie- "ależ oczywiście, że nie piłam, już sie ubieram i jedziemy". Badanie alkomatem wykazało 1,5 promila. Pojechałam do szpitala sama, z podpiętą kroplówką, po schodach zostałam zniesiona bo nie byłam w stanje ustać na nogach. Na odchodne usłyszałam, że nie mam gdzie wracać.
W szpitalu zrobiono mi badania, mam skierowanie do kilku lekarzy, lekarz powiedział, że musze zrobić dokładną morfologię bo coś jest wyraźnie nie w porzadku, dostałam też dwie recepty leków, których notabene babcia zabroniła mamie wykupić, bo wtedy nie będzie jej stać na zapłacenie jej rachunków. Ostatecznie nie zrobiłam ani badań (bo "mnie to nie obchodzi, sama wezwałaś pogotowie to sama idź na badania") ani nie dostałam leków (to samo wytłumaczenie). Na tę chwilę w domu po prostu nie mam życia (babci przeszkadza nawet to, że jem, bo "nie masz prawa tu jeść"), został mi zabrany laptop, a także zamknięte na klucz drzwi od pokoju, który zajmowałam, więc gnieździmy sie w czwórkę w jednym pokoju.
Nie wiem jak można być takim człowiekiem.
Wiem, że inni mają gorzej ale to co ta kobieta robi mojej psychice jest nie do pojęcia. Boję sie już wracać do domu, czasem marzę, żeby po prostu umarła...

rodzina

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 206 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…