Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70496

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilkunastu lat, dla mnie bardziej smutna niż piekielna.

Gdy miałam około 4 lat, mieszkaliśmy z rodzicami w bloku. Na stole w salonie stała plastikowa świnka skarbonka, taka dosyć spora, ale otwór miała tylko na monety od góry. Razem z siostrą często się nią bawiłyśmy, bo grzechotała. Co ważne dla historii, rodzice mieli umowę, że wrzucają tam tylko 5 złotówki bo zbierają na wakacje.

Często przychodziła do nas sąsiadka, dziewczynka lat 8, dajmy na to Kasia. Kasia, pochodziła z rodziny patologicznej, gdzie wódka lała się strumieniami. Gdy do nas przychodziła, to oczywiście bawiłyśmy się beztrosko świnką. Jednak gdy tylko ta zabawa nam się nudziła, Kasia niespodziewanie musiała iść. Świnka z każdymi odwiedzinami Kasi grzechotała coraz ciszej. Rodzice w końcu zauważyli, że monet ubywa, ale zapytali najpierw mnie i siostrę czy monety nam ze świnki nie wypadały coby dziecka pochopnie nie oskarżać. Wiedzieli, że nie ma co się do matki zgłaszać bo i tak nic nie zrobi. Postanowili przyłapać Kasie na gorącym uczynku.

Spokojnie poczekali aż Kasia będzie musiała 'iść', zamknęli zamek od drzwi i zapytali Kasię co trzyma w rączkach. Najpierw mówiła, że nic i ona musi już iść, bo mama czeka. Gdy to nie poskutkowało, zapłakana Kasia oddała mojemu tacie monety a sama zaczęła przepraszać, że ona nie chciała, że mama jej kazała. Rodzice szok, bo nie wiedzieli, że sąsiadka jest do tego zdolna, uspokoili Kasię. Kasia poszła do domu, a moi rodzice zawiadomili MOPS.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 429 (445)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…