Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70500

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niedawno zostałam posiadaczką własnego M. Znajduje się ono w kamienicy, rocznik '39, która jest odnowiona, jak i większość mieszkań w niej się znajdujących. Moje niestety się do nich nie zalicza, ale pracuję nad tym. Właśnie o tej pracy dzisiaj będzie.

Dość ważnym elementem każdego remontu generalnego jest pozbycie się starej zabudowy, która w tym remoncie przeszkadza. W przypadku mojego mieszkania była to wbudowana szafa 3,5 m szerokości i wysoka pod sam sufit, czyli 3,60. Jednym słowem jest co wyburzać. Szafa była umiejscowiona w ten sposób, że zasłaniała całą ścianę w przedpokoju, dzięki temu wygłuszała odgłosy sąsiadów. Kto zna się odrobinę na specyfice starego budownictwa, ten wie, że dużo mieszkań powstało tam na skutek dzielenia 1 dużego mieszkania na 2 mniejsze, a ścianki działowe powstające przy tym zabiegu nie zawsze były odpowiedniej grubości i jakości. Nie widzi mi się mieć codziennej transmisji audio najwyższej jakości z życia codziennego moich sąsiadów, więc planuję między innymi jakoś ową ścianę pogrubić/wygłuszyć, jak zwał tak zwał. Jednak, żeby coś z nią zrobić, trzeba się najpierw do niej dostać. Praca była na 3 podejścia, bo bydle (szafa) jest naprawdę trudnym przeciwnikiem. W rundzie drugiej przeciwko niej walczył mój chłopak, pomagał sobie piłą ręczną i siekierą, więc nie żadne piły Stihl ani młoty pneumatyczne, ot, zwyła spokojna amatorska demolka. Byłoby pięknie, gdyby nie odwiedziny po ok. 2h roboty. Tak, zgadliście, do drzwi zaczęła walić ucieszona sąsiadka. Jakie pretensje zgłaszała? W skrócie "NIE WAL PAN BO MI TYNK ZE ŚCIANY LECI". Choć nie twierdzę, że szanowna pani nie ma racji, bo osobiście doświadczyłam jak na oko 50 letni tynk zaczął się wykruszać, (po mojej stronie) tylko dlatego, że się o niego oparłam, to problem w tym, że ściana działowa nie została nawet muśnięta. "Walone było" w drzwi od szafy, ewentualnie w bolce podpierające półki. Że niby na zasadzie "naczyń połączonych"? No też nie, bo szafa jest przytwierdzona do podłogi i do ściany po jej prawym boku, czyli wewnętrznej u mnie w mieszkaniu. Być może zawiniły wibracje powstające przy spadaniu niektórych elementów, ale tu chyba powinni się skarżyć państwo z dołu. I tu pojawia się kilka problemów.

1. Jak wyjaśnić sąsiadce, że tynk który przeżył już pół wieku, (zajrzałam do jej mieszkania) ma prawo powoli wybierać się do tynkowego raju i być może wypadałoby zrobić remont?
2. Jak przekonać ją, że mam prawo o 14 w dzień roboczy piłować własną szafę (lub ktoś za mnie) i, że tak powiem, guzik jej do tego?
3. Jak przygotować ją psychicznie na to, że zamierzam faktycznie u siebie skuwać tynk, także na tej ścianie, kłaść nową instalację, a także (o bogowie!) cyklinować podłogę, co też nie jest najbardziej subtelnym zabiegiem roku?

Ja wiem, że robić remont u siebie w mieszkaniu, to szczyt chamstwa z mojej strony, ale myślałam, że mieszcząc się w godzinach 6-21 i stosując się do ogólnie przyjętych zasad w stylu nie przebijania się młotem do sąsiada, zostanę zrozumiana. Nie zostałam. A planowałam po remoncie zanieść państwu ciasto na przeprosiny za hałas...

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (158)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…