Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70541

przez ~FireHuman ·
| było | Do ulubionych
Historia dość schematyczna, ale lipa co niemiara, ci co przeszli podobną zrozumieją. Pojechałem w delegację do innego miasta, gdzie zupełnym przypadkiem wpadłem na koleżankę mojej żony. To znaczy ja ją też znam, i zawsze lubiłem, i zawsze mi się podobała bo jest bardzo ładna, ale to była taka strefa fantazji. W końcu mam żonę, a nawet jakby się zdarzyło jakimś cudem że bym ją miał zdradzić, to na pewno nie z jej koleżanką i to jedną z lepszych.

Ale poszliśmy do pubu, drink, dwa, pięć i widzę że mnie adoruje. Gdzieś przypadkiem dotyka w udo, w ramię, w głowę. Niby przypadkiem przybliża twarz do mojej, prawi komplementy. Wiecie o co chodzi. Nie wiem sam co mam robić, jestem kompletnie rozdarty. Męska natura mówi: bierz ją, zawsze o tym sobie fantazjowałeś. Cichy głos rozsądku szepcze: co tu się w ogóle dzieje, nie możemy w to brnąć! Ja - mąż mojej żony i ona - jedna z najlepszych jej koleżanek? Rozsądek się przebija, mówię jej, że chyba za dużo wypiliśmy i czas kończyć wieczór. Ona mówi że okej, i prosi żebym ją odprowadził na taksę. Kiedy wsiada do taksy bierze mnie za rękę i wciąga mnie do środka, przyznaję że słabo się opierałem. Mówi taksiarzowi gdzie ma jechać a sama całuje mnie wszędzie po twarzy, szyi w usta, szepcze mi do ucha że mnie rozerwie w domu. NO K***A jestem tylko facetem i hamulce puściły, trochę się przelizaliśmy, trochę ją też podotykałem, taksiarz musiał mieć ubaw w lusterku.

Wysiedliśmy z taksy, "pizgnęło" mi po twarzy mrozem, i idziemy do niej na mieszkanie. Ten powiew mrozu mnie lekko orzeźwił, na tyle, że zacząłem trochę myśleć właściwą głową. Odprowadziłem ją więc pod drzwi mieszkania (była nieźle wstawiona), podziękowałem za wieczór i mówię, że muszę iść. Ona w szoku, mówi, że nie wierzy w to że nie wejdę. Powiedziałem tylko "sorry, chciałbym, ale nie mogę" i odszedłem.

Straszne uczucie, kobiety to jednak są demony mącące w głowie. Z jednej strony niby nie zdradziłem, niby zachowałem się na końcu prawidołowo, ale jednak trochę zdradziłem. Z drugiej strony mam tak pokopaną psychikę, że gdzieś tam w głowie trochę żałuję. Nie samego faktu że nie zdradziłem, tylko że akurat ona naprawdę mi się od wielu, wielu lat podobała, i nawet nie przypuszczałem że kiedyś dojdzie do takiej sytuacji, gdzie mogę ją mieć. Sam trochę nie wierzę, że się powstrzymałem, przecież drugiej szansy nie będzie. Generalnie od tygodnia chodzę trochę zamyślony, czuję się trochę jak najgorsza menda, trochę jestem z siebie dumny, trochę żałuję i myślę o tej koleżance, jak fajnie by pewnie było... Szkoda gadać, mam piekielny młyn w głowie.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (30)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…