Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70631

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem młoda. Niedawno skończyłam 16 lat. Wraz ze zmianą szkoły musiałam zaprzyjaźnić się z komunikacją miejską i od września codziennie rano zmierzam w stronę mojego technikum. Zdążyłam doświadczyć już kilku piekielności, ale pozwolę sobie teraz opisać jedną z najnowszych.

Jeszcze słowem wstępu wspomnę, że mam problemy zdrowotne. Nie chcę się tutaj za bardzo rozwodzić, ale ostatnio byłam w szpitalu na obserwacji i mimo że nie poznałam przyczyn moich bólów w klatce piersiowej i braku tchu, to została u mnie zdiagnozowana pewna inna... niedogodność.
Przez gwałtowne spadki ciśnienia, nie mogę wstawać szybko z łóżka czy krzesła i przede wszystkim nie powinnam stać w zatłoczonych (i nie tylko) miejscach, bo czuję się bardzo źle, jest mi słabo, odczuwam duszności i skończyć się to może omdleniem. Niestety, nie można tego leczyć, więc stosuje się jedynie do zaleceń mojej pani doktor prowadzącej i w autobusach, tramwajach, na szkolnych apelach i wszędzie, gdzie to tylko możliwe, staram się zająć miejsce, jednak w miarę możliwości ustępując bardziej potrzebującym.

Po wstępie przedstawiam historię właściwą:
Poniedziałek godzina 6:30. Czuję się tego dnia wyjątkowo źle, oddycha mi się trochę ciężko, nie mogę jednak wziąć głębszego oddechu, bo wtedy odczuwam bolesne kłucie z lewej strony klatki piersiowej. Do tego moje problemy z ciśnieniem dają dzisiaj wyjątkowo o sobie znać, więc po ustaniu jakichś dziesięciu minut na przystanku, zaczynan odczuwać nieprzyjemne dolegliwości. Mój autobus wreszcie przyjechał, więc wsiadam powoli i rozglądam się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Patrzę, jest! Siadam, zamykam zmęczone oczy i staram się trochę rozluźnić przed zabieganym dniem w szkole. Czekam - może bóle nareszcie miną. Nagle słyszę, jak Piekielny Moher [PM] głośno oznajmia współpasażerom:
PM: Patrzcie tylko, co się porobiło, młozież siedzi, zdrowe nogi ma i nie ustąpi starszym miejca!
Rozgładamam się jedynie, zastanawiając się, czy pani mówi o mnie, do mnie, czy koło mnie. Przecież w autobusie jest jeszcze kilka wolnych miejsc, większość osób stojących mogłaby je zająć.
Tutaj znowu wkracza PM:
- No co się patrzysz dziecko? Tak, o tobie mówię. Spójrz, ile ty masz lat, a ile ja. Ustąpiłabyś miejsca innym!
Ja: Chętnie ustąpiłabym pani miejsca, gdybym tylko mogła, ale jestem w stanie dostrzec jeszcze kilka wolnych miejsc, na pewno może pani je zająć. Nie czuję się zbyt dobrze i byłabym bardziej niż szczęśliwa, mogąc pozostać tutaj.
PM: O nie, tak nie będzie. Przecież musisz wiedzieć, że to jest MOJE ULUBIONE MIEJSCE! Zawsze tutaj siedzę! Musisz wiedzieć!
Ja: Pani wybaczy, ale nie miałam o tym zupełnego pojęcia, nie sądzę, żebym panią tutaj widywała. Siedzenia nie są także podpisane i swoje miejsce może zająć każdy, kto tylko ma na to ochotę.
PM: ALE TY NIE WIESZ? Ja zawsze jadę w niedziele do lekarza/na rynek z Kryśką/do wnuka (niepotrzebne skreślić) i tutaj siedzę!

Nie miałam już siły na dalszą bezsensowną wymianę zdań, więc pokręciłam jedynie głową i oparłam się o szybę, walcząc ze swoim zmęczeniem.
Na szczęsię (chwilowo) uratowali mnie inni pasażerowie, starając się wytłumaczyć kobiecie to, że jestem bardzo blada (to akurat taki mój urok), zmęczona i mam prawo źle się czuć oraz zająć dowolne miejsce w pojeździe, za przejazd którym zapłaciłam. Moher jednak nie dał za wygraną i zostałam wręcz wypchnięta (!) z mojego miejsca. Postanowiłam już się nie kłócić i podziękowałam ludziom, którzy się za mną wstawili. Nie udało mi się ustać do końca trasy (jakieś 45 minut jazdy), więc usiadłam sobie na ziemi na plecaku i tak spędziłam resztę podróży.

Rozumiem wszystko, zmęczenie, chęć odpoczęcia i frustracja w przypadku braku możliwości zajęcia miejsca, zgorzkniałość tej pani, nawet to, że założyła, że po prostu małolata specjalnie nie chce wpuścić jej na miejsce. Ale chamstwa za nic nie zrozumiem. Ta rozmowa mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, mogłam zmienić miejsce i pozwolić Moherowi usiąść na upatrzonym siedzeniu. Niestety, kompromisy działają chyba tylko w przypadku ludzi, a nie taboretów.

komunikacja_miejska

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (124)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…