Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70689

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Hejtuję sobie medyczne historie na piekielnych, więc i swoją napiszę o tym, jak kontakty życie ułatwiają.

Zeszły tydzień, wzywam karetkę, zagrożenie życia, dla mnie standard przy moich napadach. Jestem przytomna, wiem, co robić, uspokajam rytm serca lekami i próbami valsalvy.

Ratownicy są, EKG do dupy, więc zabieramy panią. Ale najpierw, jeszcze na kanapie wenflon.

I tu suprajs, mam fobię, na słowo "krew" i widok igły mam torsje, mdleje, z nerwów ręce mokre i chociaż nie robię szopek, zaciskam pięść, blada jak szczur i opadła z sił, ale trzeba to trzeba, dzielna jestem. Jeszcze mówię, że ze stresu się pochowały, w stopę proszę lepiej kłuć, przyzwyczajona jestem.

Kłują mnie w zgięciu. Nadgarstku. Na wierzchu dłoni. Raz. Drugi. Czwarty. Druga ręka. Dwie żyłki pękły, wkłuć ni chu chu, ja odlatuję, ale jeszcze raz spróbowali. Trzasnęli mnie w rękę, dalej nic nie widać, jedziemy i w szpitalu założymy.

Sytuacja taka, że mieszkam w większym mieście. Karetka jednak jedzie z małego miasta i tam mnie zabierają. Dzwonię do mamy, że jadę tu i tu i niech podejdzie na izbę zaraz.

Przyjechałam, lekarka pooglądała, na oddział. Wparowała mama. Zdziwko, bo ją tam znają, pracuje tam (nie jest lekarzem tylko inspektorem, taki człowiek, że ma przyjacielskie kontakty z każdym, od sekretarki, ratownika do prezesa).

Nazwiska nie skojarzyli, bo inne miasto.
Na oddziale od razu obskoczyli mnie, czy może wody czy może okienka uchylić, przy wenflonie od razu do stopy się wkłuwali jak radziłam.
Wypisałam się od razu po ustabilizowaniu, ale dotarły do mnie wieści.

Następnego dnia ratownik, co to dość boleśnie pokłuł mi obie ręce, przyszedł do mamy z kwiatkiem. I przeprosinami. Że gdyby wiedział, że ja to ja, to on by nie kłuł, nie klepał tak mocno, że przeprasza, że teraz zsiniała będę taka, że kto mógł wiedzieć i że bardzo mu przykro.

Prosiłam mamę, by zapewniła go, że żalu nie mam. Ot, robotę swoją wykonywał, jak trzeba byłoby, to i mógł kłuć razem, nie o urodę chodziło.

Mnie się krzywda nie stała, ale gdzieś tam zniesmaczony człowiek się robi jak pomyśli, że gdyby nie nazwisko, to nikt by się człowiekiem nie przejął.

Ot, podwójna moralność.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 299 (321)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…