Jestem od dzisiaj przeklęta.
Ale zacznijmy od początku...
Włóczyłam się po mieście - de facto bez celu. Nagle, przed wejściem do sklepu, spotykam babuleńkę. Stara, nie wyglądająca na cygankę. Poprosiła nieśmiało o złotówkę na chleb. Na ogół, nie daje pieniędzy, ale coś mnie tknęło. Dałam jej tą złotówkę. W zamian za jakże wielki i szlachetny dar, Pani uraczyła mnie - jak to sama nazwała "cygańskim tarotem". Myślę sobie - ok, jak już jej się nudzi.
Wyciąga karty - wszystko co mówi się zgadza, ja lekki karpik na twarzy, no bo jak? Wyciągnęła kartę związaną z miłością - konkretniej, coś tam szczęście w miłości. Kazała przyłożyć grosza. Ok, przykładam, kazała dmuchnąć, ok dmucham. Zaczyna mnie bawić cała ta sytuacja, ale ciekawość wygrała. Następnie, wyciąga kartę związaną z ogólnym szczęściem - tu już chce pieniążek papierowy. Lampka się w głowie zapala, tłumaczę Pani raz, po raz, że nie mam papierowych pieniędzy. Jak do słupa.
Gdy wreszcie stwierdziła, że i tak nie wyciągnie ode mnie już ani złotówki, ani grosza więcej raczyła mnie uraczyć, jakże miłym;
"To skoro tak, to w^%&&^%$alaj mi stąd! Przeklinam Cię! Już żadne szczęście Cię w życiu nie spotka! Umrzesz młodo, dzieci też nie będziesz miała, a faceta tym bardziej! NO JUŻ SPI$#%^%ALAJ!"
Zabrakło mi niestety słów, aby cokolwiek powiedzieć więcej. :)
Ale zacznijmy od początku...
Włóczyłam się po mieście - de facto bez celu. Nagle, przed wejściem do sklepu, spotykam babuleńkę. Stara, nie wyglądająca na cygankę. Poprosiła nieśmiało o złotówkę na chleb. Na ogół, nie daje pieniędzy, ale coś mnie tknęło. Dałam jej tą złotówkę. W zamian za jakże wielki i szlachetny dar, Pani uraczyła mnie - jak to sama nazwała "cygańskim tarotem". Myślę sobie - ok, jak już jej się nudzi.
Wyciąga karty - wszystko co mówi się zgadza, ja lekki karpik na twarzy, no bo jak? Wyciągnęła kartę związaną z miłością - konkretniej, coś tam szczęście w miłości. Kazała przyłożyć grosza. Ok, przykładam, kazała dmuchnąć, ok dmucham. Zaczyna mnie bawić cała ta sytuacja, ale ciekawość wygrała. Następnie, wyciąga kartę związaną z ogólnym szczęściem - tu już chce pieniążek papierowy. Lampka się w głowie zapala, tłumaczę Pani raz, po raz, że nie mam papierowych pieniędzy. Jak do słupa.
Gdy wreszcie stwierdziła, że i tak nie wyciągnie ode mnie już ani złotówki, ani grosza więcej raczyła mnie uraczyć, jakże miłym;
"To skoro tak, to w^%&&^%$alaj mi stąd! Przeklinam Cię! Już żadne szczęście Cię w życiu nie spotka! Umrzesz młodo, dzieci też nie będziesz miała, a faceta tym bardziej! NO JUŻ SPI$#%^%ALAJ!"
Zabrakło mi niestety słów, aby cokolwiek powiedzieć więcej. :)
gdansk_glowny
Ocena:
264
(302)
Komentarze