Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70818

przez ~Crucio ·
| Do ulubionych
Historia jakich wiele - wynajem pokoju i piekielny właściciel.

Pod koniec września poprzedniego roku, zaczęłam szukać pokoju do wynajęcia. Ofert mnie interesujących było jak na lekarstwo, a czas naglił. W końcu jest! Ładny, w spokojnej okolicy i co najważniejsze, tani pokój z używalnością kuchni i łazienki. Był niestety dość poważny problem - pokój znajdował się w mieszkaniu, w którym zamieszkiwał również jego właściciel. Z braku laku, dzwonię, umawiam się, jadę na oględziny. Godzina 17:40, właścicielka umyta, w szlafroku przyjmuje interesanta (że też nie zapaliła mi się w tym momencie czerwona lampka). Mieszkanie ładne, choć małe.

Siedzimy gadamy. Babeczka opowiedziała mi historię swojego życia (wraz z określeniem okresów przez jakie nie współżyła z mężem, a jakiś czas później, o obfitości menstruacji - znów nie zapaliła mi się czerwona lampka). Reasumując, ogólnie omówiłyśmy ewentualne warunki wspólnego zamieszkania, obiecałam się odezwać w ciągu 24 godzin. Niczego lepszego nie dorwałam, więc zaklepuję pokój.

Zaczęło się niewinnie, ot takie głupotki:
- na dzień dobry gadka o tym, iż szanowna żyje z poszanowaniem praw moralności i praworządności. Nawet myśli ma nieskalane. Jest bogobojna (Świadek Jehowy), nie uznaje kłamstwa, a jej dzieci od małego wspólnie z szanowną czytały Biblię, po czym opowiada mi o aktualnej dziewczynie jednego z synów, wprost nazywając ją "dziwką, która tylko nogi rozkłada";

- pierwszy prysznic - każdorazowo po umyciu muszę dezynfekować brodzik i szmatkami osuszać całą kabinę wraz z kafelkami. Dobra, zrobi się;

- pierwsze pranie - po zakończeniu prania wysuszyć szmatkami gumę bębna. OK;

- pierwsze zakupy - jedzenie na wydzielonej specjalnie dla mnie niskiej półeczce, nie może dotykać ścianek lodówki. Trochę mnie to zdziwiło, no ale w końcu jej dom - jej zasady;

- jajek nie można trzymać w lodówce bez uprzedniego zdezynfekowania ich, kilkukrotnego opłukania wodą i wysuszenia. Strach przed salmonellą, rozumiem;

- w łazience na pralce postawiłam kosmetyczkę. Podczas jednej z rozmów wspomniałam, że zastanawiam się nad kupnem lusterka z oświetleniem LED, więc szanowna pani właściciel stwierdziła, że jak już takie kupię, to w sumie będę mogła zabrać kosmetyczkę do swojego pokoju - wszystkie rzeczy trzymałam w tym mało ustawnym pomieszczeniu, włącznie z sztućcami, kubkiem, talerzem, garnkiem, przyprawami, chemią itp. Rzeczy przybywało, a miejsca było nadal tyle samo;

- sobota to dzień sprzątania! Nie ma zmiłuj! Pewnego razu tak się złożyło, że nie było mnie dwa razy z rzędu w sobotę w mieszkaniu, to szanowna weszła do pokoju i poodkurzała, bo "dwa tygodnie nie było sprzątane". Dobrze, skoro tak się rwie do sprzątania, to proszę bardzo;

- co do sobót poza domem: obowiązkowy powrót do domu każdego dnia - maksymalnie 22:00, w innym wypadku mam się u kogoś kimnąć (nadmieniam, że jestem już pełnoletnia, od kilku lat ;);

- buty każdorazowo ściągnąć na klatce i umyć podeszwy (ściągałam na klatce, olałam mycie);

- piekarnik w domu był, ale z pozwoleniem na jego korzystanie już gorzej - bo się pobrudzi i ona będzie musiała po mnie ponownie sprzątać, bo pewnie nie wymyję tego tak dokładnie jak powinnam.

Zainwestowałam więc w multicooker - urządzenie nie większe niż standardowa frytkownica i nawet w kolorze pasującym do kuchni. I się zaczęło.

Urządzenie stało w kuchni na blacie - suszyło się po skończeniu obiadu. Docelowo chciałam zaproponować, aby stał w kuchni na stałe, gdyż u mnie nie mam już miejsca. Zarzucono mi, że postawiłam szanowną przed faktem dokonanym, nie zapytałam jej o zgodę na kupno urządzenia i jego używanie - ono ciągnie 860 W, a szanowna już teraz płaci przeze mnie za prąd o 80zł więcej, a to wszystko przez to, że zostawiam głośniki w trybie stand by. Poza tym próbuję wejść szanownej na głowę, gdyż żądam, aby urządzenie stało w kuchni - szanowna na blacie ma miski z cebulą i one są jej POTRZEBNE, więc nie zrobi mi miejsca na multicooker. Żadne argumenty nie trafiały do zainteresowanej, bo przecież ona jest właścicielką i ma większe prawa! Won z kuchni!

Wypomniała również, że dzień wcześniej "paszę", którą gotowałam w pokoju (przy rozmowie o zakupie kombiwaru/multicookera, padło hasło za strony szanownej, że może powinnam gotować w pokoju), obrzydliwie śmierdziała (urok nowych urządzeń). Jadam paszę, więc według logiki szanownej jestem świnią :)

Normalnie jakbym dostała obuchem w głowę. Wróciłam do pokoju i zaczęłam beczeć. W międzyczasie szanowna odbyła telefoniczną rozmowę z moją rodzicielką (na prośbę tej drugiej) i stwierdziła, że jej się chlapnęło z paszą. Ona jest taka młodzieżowa i młodzież tak mówi na jedzenie. WTF?! W którym mieście?!

Wieczorem szanowna obdzwaniała rodzinę i szydziła, że "ryczałam w pokoju". Jeśli są wśród nas Świadkowie - tak wygląda Państwa religia? W ciągu tygodnia do snu kilka książeczek o słowach Bożych, a przy weekendzie darcie gęby i ubliżanie? To jest Państwa bogobojność i moralność? Czy po prostu ten model ma wadę fabryczną w oprogramowaniu?

Teraz mam bana na używanie multicookera. Urządzenie za ponad 400 zł stoi w pokoju i zamiast robić smaczne obiady na parze, to mogę jedynie używać garnka i patelni.

Wisienka na torcie - szanowna oddała winko, które dostałą od moich rodziców, bo matula nie wytrzymała i powiedziała przez telefon, że baba jest nienormalna, oddała również papier toaletowy, który położyłam w łazience (była moja kolej) - szanowna nie będzie go używać, bo jest zielony, a to znaczy, że ma w sobie niezdrowe składniki. Rakotwórcze? Radioaktywne? Z glutenem? Nie wiem.

Pewnie część z Państwa zachodzi w głowę, dlaczego nie wyniosłam się wcześniej itp., itd. A to dlatego, iż na ogół głupie gadki, dziwactwa, kłótnie, pyskówki nie robią na mnie wrażenia i spływają jak woda po kaczce. W pracy spędzam całe dnie, w mieszkaniu po prostu śpię, a moja cierpliwość jest niemal nieskończona, ale jak wynika z opowieści i po tych wszystkich słowach, które wzajemnie wypowiedziałyśmy, wynika, że jej zasoby właśnie się skończyły.

Szukam nowej stancji i już się zastanawiam, co wymyśli szanowna, żeby mi kaucji nie oddawać.

stancja

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 249 (303)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…