Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70837

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po długim czasie zaczytywania się w piekielnych opowieściach, w końcu postanowiłam dodać coś od siebie.
Na początek powiem ,że staram się nie być upierdliwym pacjentem/klientem, nie czepiam się na każdym kroku, tym bardziej że sama z ludźmi pracuję, więc wiem jak to działa. Wiele legend słyszałam o telefonicznej rejestracji do lekarza i o tym jakie to bywa ciężkie zadanie. Myślałam, że to opowieści na wyrost, sama nie miałam z tym nigdy problemu, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.

W Nowy Rok wkroczyłam dosłownie z impetem, bo złamałam nogę. Cały staw skokowy mi poszedł, więc skończyło się operacją. Tu nie narzekam, bo wszystko poszło sprawnie. Już 5.01 wyszłam do domu. Gdyby nie to, że w wypisie wpisali lewą nogę zamiast prawej, byłoby OK.

W zaleceniach zapisano mi wizytę kontrolną oraz zdjęcie szwów na 20.01 w przychodni przyszpitalnej. I tu zrobiło się wesoło. Kilka dni przed podjęłam próbę rejestracji, ale bez skutku. Każdego dnia wykonanych kilkadziesiąt połączeń, ale albo zajęte, albo nikt nie odbiera. Na szczęście tego dnia teściowa przyjechała i zajęła się synem, a ja w taryfę i do przychodni.

Na miejscu widzę kilka kobietek za ladą, z czego jedna wybitnie mnie poirytowała. Jakaś młoda dziewczyna z wyrazem twarzy jakby odsiadywała wyrok, bawiąca się telefonem, nawet ciężko jej było spojrzeć na człowieka, którego obsługiwała. Niestety trafiłam właśnie na nią. Mówię o co chodzi. I taka była wymiana zdań.
[J]ja i [P] piekielna:

P: Nie ma wizyty bez rejestracji.
J: Ale ja próbowałam kilkadziesiąt razy się dodzwonić każdego dnia, ale albo zajęte, albo nikt nie odbiera. <w tle ciągle dźwięk telefonu>
P: To trzeba było kogoś przysłać do rejestracji.

(Niestety nie mam do dyspozycji kogoś, kto by mógł tak dla mnie po stolicy latać)

J: To po co jest podany nr telefonu do rejestracji, skoro nikt nie odbiera, co nawet teraz słyszę???
P: To pójdzie pani się spytać, czy lekarz przyjmie.

Niestety, pani doktor nie dala rady, więc moja wycieczka na darmo. Tylko niepotrzebnie kasę wydałam na dojazd i się umęczyłam. Chociaż tyle, że udało mi się na 27.01 umówić. Ale najlepsze było podsumowanie w tym cudownym przybytku.

Usiadłam zaraz przed samym okienkiem recepcji, aby transport powrotny zorganizować, i słyszę piekielną:

P: Naprawdę wielkie wyrazy współczucia (po chwili kończy rozmowę i mówi do koleżanki obok) ...i biadoli mi tu, że się połamała, a mnie to ch... obchodzi!

Ja rozumiem, że każdy może mieć dosyć pracy, ale nawet nie starać się zachować jakichkolwiek pozorów? Takie słowa przy tłumie pacjentów? Brak mi słów. Zobaczymy, jak wyjdzie moja kolejna wizyta...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…