W nawiązaniu do historii o chorych przedszkolakach - od koleżanki z pracy słyszałem o trochę innej wersji problemu.
Tym razem wydarzenia są ze szkoły, a nie z przedszkola - nauczycielka zabrania posyłać do szkoły dzieci z kaszlem (takim "pochorobowym") czy katarkiem, ale sama do pracy chora, tj. z kaszlem i katarem, chodzi.
I z tego, co usłyszałem, na protesty jest głucha i żadnej hipokryzji nie widzi.
Tym razem wydarzenia są ze szkoły, a nie z przedszkola - nauczycielka zabrania posyłać do szkoły dzieci z kaszlem (takim "pochorobowym") czy katarkiem, ale sama do pracy chora, tj. z kaszlem i katarem, chodzi.
I z tego, co usłyszałem, na protesty jest głucha i żadnej hipokryzji nie widzi.
szkoła
Ocena:
171
(229)
Komentarze