Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70935

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jestem kontrolerem biletów.
W ciągu ostatnich 3 miesięcy byłem kilkukrotnie wzywany na różne komisariaty Policji w różnych częściach Warszawy w związku z przerobionymi lub podrobionymi dokumentami, które podczas mojej pracy zatrzymywałem od pasażerów za pokwitowaniem. Przez to, że jakiś student postanowił przerobić prolongatę albo uczeń datę urodzenia, traciłem wiele godzin na przesłuchaniach. Po ostatnim 5-godzinnym pobycie na komisariacie stwierdziłem, że żadnego dokumentu więcej nie zatrzymam. Bo poza straconym czasem żadnych korzyści z tego nie miałem.

Pech chciał, że już następnego dnia trafiłem na studenta, który przerobił prolongatę na legitymacji. Z 31 marca 2015 zrobił 31 marca 2016. Legitymacja była wydana 1.10.2014, więc nie mogła być wydana na 1,5 roku do przodu.
Poprosiłem pasażera o dowód osobisty i powiedziałem mu, że jego legitymacja jest nieważna. Pasażer nagle zaczął się na mnie wydzierać. Krzyczał, że jego legitymacja jest ważna i że bezprawnie próbuję go ukarać. Poprosił abyśmy wysiedli na najbliższym przystanku, bo chce wezwać Policję.

Początkowo myślałem, że próbuje jedynie mnie nastraszyć, żebym zrezygnował z wystawienia "mandatu". Nie spodziewałem się, że na serio chce narobić sobie jeszcze większych problemów. Policja przyjechała po ok. 3 minutach. Jeszcze nawet nie skończyłem wypisywać "mandatu". Policjant wyszedł z radiowozu i zapytał w czym jest problem. Wtedy odezwał się pasażer.

- Ten pan niesłusznie mnie oskarżył, że mam nieważną legitymację.

Policjant poprosił pasażera o okazanie jej i szybko się zorientował, że jest ona przerobiona. Pomimo moich oporów Policjanci poprosili mnie, abym pojechał z nimi na komisariat. Na komisariacie straciłem ponad 3 godziny.

Żeby donosić na samego siebie? Z tym się jeszcze nie spotkałem.

komunikacja_miejska

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 381 (397)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…