Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70944

przez ~facetzprzypadku ·
| Do ulubionych
Kilkanaście lat temu, po 19 latach małżeństwa doszliśmy z żoną do wniosku, że nasze uczucie się skończyło i nie możemy być dłużej razem. Nie było rzucania talerzami, dantejskich scen ani nic z tych rzeczy, po prostu usiedliśmy razem i wspólnie zdecydowaliśmy się, że powinniśmy to przerwać zanim znienawidzimy się zupełnie.

Nasze córki (wtedy 17 i 15 lat) ciężko to zniosły, więc staraliśmy się zrobić wszystko, aby złagodzić im skutki całej tej sytuacji. O ile starsza dość szybko się z tym uporała i przeszła nad naszym rozstaniem do porządku dziennego, młodsza nie mogła i nie chciała zaakceptować naszej decyzji. Zaczęła szukać pocieszenia wśród rówieśników i któregoś dnia zwierzyła się ze swojego problemu dziewczynce, którą uważała za przyjaciółkę, prosząc, aby to zostało tylko między nimi (wynikało to z faktu, że mieszkaliśmy w małej mieścinie, gdzie każdego zna się chociażby z widzenia, więc plotki rozchodzą się z prędkością światła). Niestety, "przyjaciółka" nie potrafiła zbyt długo trzymać języka za zębami i już następnego dnia pół szkoły huczało, że rodzice X się rozwodzą.

Tak się złożyło, że żona była nauczycielem w szkole naszej córki, a ja piastowałem wysokie stanowisko urzędnicze. Całe miasto miało pożywkę. Nie wiem, dlaczego z naszego rozwodu zrobiono taką sensację, ale śmiało mogę powiedzieć, że z przyjemnością zatruwano nam życie. Żona codziennie musiała wysłuchiwać aluzji z ust "drogich koleżanek", obie córki były szykanowane przez rówieśników. Żona otrzymała kilka anonimów, w których życzliwy donosił uprzejmie, że zdradziłem ją z połową swojego gabinetu, a także nie odmawiałem sobie uciech cielesnych w towarzystwie prostytutek. Ludzie wytykali nas palcami na ulicy, w sklepie, atmosfera w pracy stała się dla mnie nie do zniesienia. Ludzie z góry założyli, że rozwód wyniknął z mojej winy, bo na pewno wykorzystywałem swoją pozycję i molestowałem kogo tylko się dało.

Przyznam szczerze, że gdyby chodziło tylko o mnie nie zawracałbym sobie tym głowy, ale nasze córki były po prostu zdruzgotane. Młodsza straciła do nas zaufanie, była na skraju załamania nerwowego. Starsza też znacznie się od nas odsunęła, bo nie mogła sobie poradzić z pomówieniami pod moim adresem.

Paradoksalnie cała ta sytuacja zbliżyła nas do siebie i choć rzeczywiście rozwiedliśmy się z żoną, to wciąż utrzymujemy ze sobą serdeczne kontakty, mimo że ani ona, ani nasze córki nie mieszkają już we wspomnianym miasteczku.

Ostatnio usłyszałem opinię, że nawet jak w małżeństwie źle się dzieje, to za wszelką cenę trzeba być razem ze względu na dzieci. Powiedziano mi, że przed laty zachowałem się jak egoista. Usłyszałem to od kobiety, która odeszła od męża, bo odmówił spełniania jej absurdalnych zachcianek. Nawet nie wiedziałem jak to skomentować.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 353 (381)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…