Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70951

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielność może mała, ale jak po fakcie usiadłam w samochodzie i zaczęłam się zastanawiać co tam się właściwie wydarzyło, to... właściwie dalej nie rozumiem. Oceńcie sami:

Piątek, 16.00, zostałam w domu wytypowana do zrobienia małych zakupów w osiedlowej stonce. Jak to czasem bywa o tej porze- koszyków brak. No trudno, lista zakupów i tak nie była zbyt obszerna (1kg pomarańczy, kilka cytryn i coś do picia) więc darowałam sobie czekanie, aż ktoś skończy zakupy i podreptałam prosto do owoców. Zgarnęłam do reklamówek co potrzebowałam, miałam jeszcze złapać jakieś picie i iść prosto do kasy. Wtem zauważyłam promocję 2 za 1 i górę wzięła moja bardziej kobieca część mózgu. (Kto chce mnie oskarżyć o seksizm, ten niech najpierw poczyta badania, kobiety zostały przez ewolucję wyposażone w dar "szukania okazji" i gromadzenia jak najlepszych dóbr w gnieździe, coby dobrze wyżywić potomstwo, stąd teraz z reguły tak lubimy buszowanie po sklepach.) Moim łupem więc padły 2 butelki, a nawet trzecia- malutka do samochodu. Tak obładowana dotarłam do kasy, odczekałam swoje, kiedy przyszedł czas na zebranie się z tym wszystkim na nowo, tak żeby w miarę w towarzystwie swoich zakupów dotrzeć w okolice bagażnika, niestety nie podołałam i wielka 2l Mirinda wyleciała mi z ręki, kiedy próbowałam wsadzić ją pod pachę. Już myślicie, że wybuchła komuś w twarz? Nie, nic z tego. Spokojnie poturlała się kawałek od kasy, tuż pod nogi stojącego tam od dłuższego czasu ochroniarza. Pan typu 2x2, dyplomatycznie ujmując- zrobił DOBRZE masę, ale o rzeźbie zapomniał. Zebrałam się tak szybko jak umiałam z pozostałym balastem i świńskim truchtem obładowana zbliżam się do Mirindy. Staję oko w oko z brzuchem pana ochroniarza i zastanawiam się jak tu się schylić, żeby znowu mi wszystko nie wyleciało, a do tego jaką częścią ciała podnieść zgubę. Po chwili jakoś mi się udało, pożegnały mnie tylko głośne komentarze wspomnianego pana. Treści mniej więcej " O, tak się to robi, trzeba pod pachę wsadzić i tak podnieść, a nie wszystko łapać, bo *niezrozumiały bełkot*"

Nie to, żebym roszczeniowo uważała, że co mi upadnie, ma być podniesione przez któregoś z moich niewolników rozsianych po świecie, ale... kuźwa. Czy nie uważacie, że mógłby zamiast komentować i gapić się dobre pół minuty na napój u jego stóp, po prostu się schylić i pomóc? Tym bardziej skoro widział, że już nie mam rąk. Lenistwo, czy perwersyjna przyjemność z częstowania mnie pogardliwym spojrzeniem jak nurkuję po zgubę w okolice jego klejnotów? Sama nie wiem.


Ja bym komuś podniosła.

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…