Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70975

przez ~evangelina ·
| Do ulubionych
Ku przestrodze. Uważajcie, kogo wpuszczacie do domu.

Zwykła sobota, popołudnie. Odebrałam telefon od koleżanki z pracy, prośba o pożyczenie drobnej sumy pieniędzy. Trochę mnie to zaskoczyło, co prawda pracujemy ze sobą od kilku miesięcy i relacje mamy całkowicie poprawne, jednak jakoś nigdy nie było okazji poznać się bliżej, nawet numerami telefonu wymieniałyśmy się na okoliczność okazjonalnych wzajemnych podwózek (mieszkamy niedaleko siebie). No ale może sytuacja nagła, nikogo bliżej, kwota taka, że mogło być nawet na wieczne nieoddanie, więc właściwie jak można pomóc, to czemu nie.

Koleżanka szczęśliwa, za chwilę będzie, bo już do mnie leci. No i przyleciała... Wręczam kobiecie przygotowane dla niej pieniądze, zapytując przy okazji, czy może jakieś kłopoty i czy może jeszcze jakiejś pomocy potrzebuje. Odpowiedź że nie, absolutnie nie, za pożyczkę serdecznie dziękuje, w poniedziałek skoro świt wszystko ureguluje. Ale coś do wyjścia się nie kwapi. No cóż, nie mam żadnych planów ani obowiązków na ten czas, właściwie miały być seriale i sernik, więc zapraszam koleżankę na tenże sernik i kawę. Siada, sernik zajada, ale coś mało rozmowna. Dopiero po kilku łykach kawy ją odetkało i poznałam prawdziwy powód jej wizyty.

Koleżanka przyszła mi wygarnąć... albo raczej wytłumaczyć i pomóc. Otóż usłyszała od kogoś w pracy, że ja, pomimo posiadania trzydziestu lat i męża, nie mam dzieci i mieć nie zamierzam. To prawda, nie planuję macierzyństwa z wielu powodów. No i koleżanka właśnie czuje się w obowiązku mnie oświecić i uleczyć. W ciągu następnych trzech godzin dowiedziałam się, że moja niechęć do posiadania dzieci wynika z tego, że kiedy byłam dzieckiem moi bezmyślni rodzice pozwalali mi na oglądanie kreskówek Disneya. Poprzez te kreskówki Loża Masońska podsunęła mi błędny obraz świata i wypaczone spojrzenie na macierzyństwo. Ponadto zostałam zupełnie nieświadomie naszpikowana ich symboliką, przez co w mojej duszy zamieszkał demon, który za mnie podejmuje te wszystkie decyzje, bo chce mnie zniszczyć. Ponadto wszelkie uczucia, które normalnie powinnam przelewać na dziecko, dostają się mojemu psu, przez co buduję z nim nienaturalną i zapewne niezdrową (!) relację, co też jest wzorcem wciśniętym mi przez Disney Pictures.

Po tym stwierdzeniu, w celu zachowania równowagi psychicznej, wzbogaciłam szklankę dietetycznej coli o solidną porcję wódki, przez co dalsza część wykładu nieco mi się rozmywa, ale było tego jeszcze bardzo dużo, z przewagą takich haseł jak masoni, iluminaci czy szatan, wszystko to połączone z prezentacją odpowiednich filmików z YouTube, w których miałam odnaleźć dowody tego, jak bardzo mnie za młodu wypaczono.
Ostatecznie zrozumiałam, że odpowiadam również za zamachy na WTC. Rozdział o tym, jak mi pomóc zawierał określenie "egzorcyzmy", więc sprawa jest poważna.

Problemów z asertywnością nie mam, kilkukrotnie próbowałam przerwać ten występ, jednak wszystkie próby kwitowane były stwierdzeniami typu "widzisz, tak cię zaprogramowali, ze uciekasz przed tematem" albo "to nie ty nie chcesz o tym rozmawiać, to twój demon odczuwa dyskomfort przy tym temacie". Po trzech godzinach, kiedy moja wybawicielka od złego zakończyła swe nauki z obietnicą modlitwy za mnie, byłam u kresu wytrzymałości nerwowej. Dopiero małżonek, który przez niemalże cały czas ryczał ze śmiechu w sąsiednim pokoju, przypomniał mi, że psa traktuję właściwie, a w Nowym Jorku nawet nigdy nie byłam. Bo już sama nie byłam pewna.

A, no i jeszcze jedna kwestia- również za sprawą podszeptów demona nie korzystam z Facebooka, po prostu szatan nie chce, żebym miała kontakt z prawymi ludźmi i dotarła do prawdy i światła...

Ludzie kochani, jeśli ktoś widzi diabła w bajce o Kopciuszku, to ja naprawdę nie mam nic przeciw. Ale żyjcie i dajcie żyć...

własny dom

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 402 (444)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…