Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70995

przez ~rodzice ·
| Do ulubionych
Sytuacja z ostatniej niedzieli. W ramach wyjaśnienia - jestem katoliczką. Chodzę sobie co niedzielę do kościoła, nikogo nie nawracam, wiarę traktuję prywatnie i nikomu tym (mam taką nadzieję) nie przeszkadzam.

Szłam sobie parę dni temu na zwykłą, niedzielną mszę. Do kościoła mam kawałek, więc z okazji ładnej pogody wybrałam jako środek transportu własne nogi. Niby to tylko krótka droga do przejścia ulicą, ale trasa biegnie koło pewnego kluczowego dla historii miejsca - domu, w którym się spotykają Świadkowie Jehowy. Na spotkania ludzi tam przyjeżdża całkiem sporo, tak że zajmują cały parking i pobocza okolicznych ulic. Tak się jakoś złożyło, że pośród tłumu, który również szedł na mszę, raźnym krokiem szło kilka starszych pań, taki klasyczny przykład moherowej babci, fanatyczki i obrońcy kościoła oraz księży.

Konspiracyjnym szeptem, ale na tyle głośno, by wszyscy wkoło usłyszeli rozmawiały o tym, jaki to jest ciemnogród, jak w XXI wieku Ci ludzie dali się tak omotać jakiejś religii... Trochę zalatuje hipokryzją, prawda?

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (281)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…