Prycham bez opamiętania.
Złożyło się, że w mojej łazienkowej szafce leżał nowy, zapakowany test ciążowy - ot, źle się czułam od paru dni, chciałam sprawdzić.
W sobotę wieczorem do mojego Życiowego Towarzysza wpadł brat ze swoją nową dziewczyną. Kobiety za dobrze nie znam, widziałam ją może ze dwa razy.
Siedzimy, pijemy herbatę, coś ją zagaduję, gdy chłopy o jakichś systemach gadają, całkiem miła dziewczyna, siedzą dwie godziny, idą.
Dziś Towarzysz wraca z pracy i pyta, czy coś do powiedzenia mam. Głowię się, czy coś przeskrobałam, samochodu nie stuknęłam, milionów nie wydałam, sumienie czyste.
Na to Towarzysz rzecze, że podobno ojcem zostanie, ja matką.
Ręce opadły, szczęka opadła, cycki nie opadły, pytam, skąd rewelacje?
I wyszedł kot z worka, lasia brata, gdy na siku poszła, test przyuważyła, zawyrokowała, że nie błogosławione kobiety testów nie kupują, powiedziała bratu mojego, brat matce, matka ojcu, zadzwonili uchachani, czy to prawda. TŻ zaprzeczył (no bo wie, że zdążyłam okres dostać zanim test wykonałam).
Zadzwoniłam sama. Z opierdzielem wytłumaczyłam, że po szafkach się nie grzebie, a jak grzebie, to się główną zainteresowaną pyta.
Przeprosiła, ja się nie gniewam, śmieszkujemy sobie z chłopiną, dopóki...
Chrzestna zadzwoniła. Z gratulacjami.
Złożyło się, że w mojej łazienkowej szafce leżał nowy, zapakowany test ciążowy - ot, źle się czułam od paru dni, chciałam sprawdzić.
W sobotę wieczorem do mojego Życiowego Towarzysza wpadł brat ze swoją nową dziewczyną. Kobiety za dobrze nie znam, widziałam ją może ze dwa razy.
Siedzimy, pijemy herbatę, coś ją zagaduję, gdy chłopy o jakichś systemach gadają, całkiem miła dziewczyna, siedzą dwie godziny, idą.
Dziś Towarzysz wraca z pracy i pyta, czy coś do powiedzenia mam. Głowię się, czy coś przeskrobałam, samochodu nie stuknęłam, milionów nie wydałam, sumienie czyste.
Na to Towarzysz rzecze, że podobno ojcem zostanie, ja matką.
Ręce opadły, szczęka opadła, cycki nie opadły, pytam, skąd rewelacje?
I wyszedł kot z worka, lasia brata, gdy na siku poszła, test przyuważyła, zawyrokowała, że nie błogosławione kobiety testów nie kupują, powiedziała bratu mojego, brat matce, matka ojcu, zadzwonili uchachani, czy to prawda. TŻ zaprzeczył (no bo wie, że zdążyłam okres dostać zanim test wykonałam).
Zadzwoniłam sama. Z opierdzielem wytłumaczyłam, że po szafkach się nie grzebie, a jak grzebie, to się główną zainteresowaną pyta.
Przeprosiła, ja się nie gniewam, śmieszkujemy sobie z chłopiną, dopóki...
Chrzestna zadzwoniła. Z gratulacjami.
Ocena:
404
(422)
Komentarze