Historia, w której piekielną okazała się moja matka...
Mieszkam w domku jednorodzinnym, w pobliżu którego znajduje się las. Bardzo często tam chodzę z psem na spacer. W pobliżu udeptanej ścieżki ktoś wyrzucił przeterminowane leki, syropy, całkiem sporo tego było. Ilekroć tam chodziłam zwracało to moją uwagę i denerwowało. Dziś wybierając się z psem wzięłam worek na śmieci aby to wszystko pozbierać. Wywiązał się taki dialog między mną a matką:
- Czy masz może jakieś jednorazowe rękawiczki?
- A po co ci?
- Jakiś debil wyrzucił leki do lasu, pozbieram to i wyrzucimy.
- A czy to twoja sprawa? Idź do sąsiadów i im to powiedz. Ja płace za wywóz odpadów, co ja tym śmieciarzom powiem? Wszyscy mnie tu znają...
Płacimy za śmieci około 40 złotych miesięcznie, śmieciarka wywozi raz w tygodniu. Argumenty mojej mamy wydają mi się irracjonalne. Koniec końców skończyło się to dziką awanturą, bo takiego sposobu myślenia nie rozumiem. Tym bardziej, że ona segreguje śmieci bardzo dokładnie, a proch po spaleniu drzewa albo łupinę ze słonecznika wynosi do lasu. Natomiast to, że leki sobie leżą, rozkładają się i niszczą glebę już jej nie interesuje. Pozbieram to i zaniosę do apteki, bo w swoim domu wyrzucić ich nie mogę.
Mieszkam w domku jednorodzinnym, w pobliżu którego znajduje się las. Bardzo często tam chodzę z psem na spacer. W pobliżu udeptanej ścieżki ktoś wyrzucił przeterminowane leki, syropy, całkiem sporo tego było. Ilekroć tam chodziłam zwracało to moją uwagę i denerwowało. Dziś wybierając się z psem wzięłam worek na śmieci aby to wszystko pozbierać. Wywiązał się taki dialog między mną a matką:
- Czy masz może jakieś jednorazowe rękawiczki?
- A po co ci?
- Jakiś debil wyrzucił leki do lasu, pozbieram to i wyrzucimy.
- A czy to twoja sprawa? Idź do sąsiadów i im to powiedz. Ja płace za wywóz odpadów, co ja tym śmieciarzom powiem? Wszyscy mnie tu znają...
Płacimy za śmieci około 40 złotych miesięcznie, śmieciarka wywozi raz w tygodniu. Argumenty mojej mamy wydają mi się irracjonalne. Koniec końców skończyło się to dziką awanturą, bo takiego sposobu myślenia nie rozumiem. Tym bardziej, że ona segreguje śmieci bardzo dokładnie, a proch po spaleniu drzewa albo łupinę ze słonecznika wynosi do lasu. Natomiast to, że leki sobie leżą, rozkładają się i niszczą glebę już jej nie interesuje. Pozbieram to i zaniosę do apteki, bo w swoim domu wyrzucić ich nie mogę.
dom
Ocena:
167
(213)
Komentarze