Moje życie się tak ułożyło, że mimo młodego wieku od kilku dobrych lat pracuję w sklepie monopolowym. I to już wiele wyjaśnić powinno. :)
Jest to sklep całodobowy, otwarty 365 dni w roku, pracujemy na 12-godzinne zmiany, niekiedy kilkanaście dni z rzędu.
Standardowa sytuacja (5467 razy dziennie)
[K]lient - Piwo.
[J]a - Ale jakie?
K - Obojętnie.
J - [Łapię pierwsze z brzegu - Tyskie.]
K- Ale ja nie chcę Tyskiego.
J - No dobrze, czyli to nie jest panu obojętne, więc...?
K - Lecha pani da.
J - Butelka czy puszka?
K - Tak.
J - Co znaczy "tak"?
K - No butelka przecież.
J - Dobrze ... Zimne czy nie?
K - No gdzie zimne! Normalna pani jest?
Ludzie, czy naprawdę tak ciężko wejść do sklepu i po prostu najzwyczajniej w świecie powiedzieć czego oczekujemy? Wystarczyło, że pan wypowiedziałby jedno zdanie - "Lecha w butelce nie z lodówki, poproszę".
I od razu życie staje się łatwiejsze. :)
Jest to sklep całodobowy, otwarty 365 dni w roku, pracujemy na 12-godzinne zmiany, niekiedy kilkanaście dni z rzędu.
Standardowa sytuacja (5467 razy dziennie)
[K]lient - Piwo.
[J]a - Ale jakie?
K - Obojętnie.
J - [Łapię pierwsze z brzegu - Tyskie.]
K- Ale ja nie chcę Tyskiego.
J - No dobrze, czyli to nie jest panu obojętne, więc...?
K - Lecha pani da.
J - Butelka czy puszka?
K - Tak.
J - Co znaczy "tak"?
K - No butelka przecież.
J - Dobrze ... Zimne czy nie?
K - No gdzie zimne! Normalna pani jest?
Ludzie, czy naprawdę tak ciężko wejść do sklepu i po prostu najzwyczajniej w świecie powiedzieć czego oczekujemy? Wystarczyło, że pan wypowiedziałby jedno zdanie - "Lecha w butelce nie z lodówki, poproszę".
I od razu życie staje się łatwiejsze. :)
sklepy
Ocena:
355
(375)
Komentarze