Pisałam wiersze. Raczej do szuflady, bo byłam zbyt wrażliwa na krytykę. Pewnego razu pochwaliłam się koleżance (wysłałam jej jedną moją perełkę przez gadu-gadu).
Za jakiś miesiąc koleżanka podsyła mi skan dyplomu za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie. Sarkastycznie pogratulowałam, życzyłam dalszej, równie owocnej weny i zablokowałam pannę.
Miałam 17 lat, koleżanka 15. Wiersz był o Miłości jako bezwzględnej sadystce - typowe nastoletnie przemyślenia.
Koleżanka wysłała go na konkurs w stylu "stop-przemocy". Zmieniła tytuł na "Przemoc", a że tortury, sadyzm i rozpacz się w nim zawierały, to komisji przypasił.
Nie dość, że ukradła, to sprofanowała.
Nie było sądowania, aczkolwiek bez odwetu, naturalnie, się nie obeszło. Zraniona siedemnastoletnia wrażliwa dusza potrafi dać w kość, gdy odziera się ją z chwały.
Tylko jakoś tak po tym wydarzeniu szuflada z wierszami zamknęła się na amen.
Za jakiś miesiąc koleżanka podsyła mi skan dyplomu za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie. Sarkastycznie pogratulowałam, życzyłam dalszej, równie owocnej weny i zablokowałam pannę.
Miałam 17 lat, koleżanka 15. Wiersz był o Miłości jako bezwzględnej sadystce - typowe nastoletnie przemyślenia.
Koleżanka wysłała go na konkurs w stylu "stop-przemocy". Zmieniła tytuł na "Przemoc", a że tortury, sadyzm i rozpacz się w nim zawierały, to komisji przypasił.
Nie dość, że ukradła, to sprofanowała.
Nie było sądowania, aczkolwiek bez odwetu, naturalnie, się nie obeszło. Zraniona siedemnastoletnia wrażliwa dusza potrafi dać w kość, gdy odziera się ją z chwały.
Tylko jakoś tak po tym wydarzeniu szuflada z wierszami zamknęła się na amen.
Ocena:
151
(269)
Komentarze