Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71155

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak dostać tytuł królewski? Historia o tym, jak zostałam księżniczką.

Mieszkam oraz pracuję za granicą. Wywodzę się ze środowiska, w którym wyjazd za granicę w celach zarobkowych wyglądał schematycznie: kobiety jadą sprzątać, mężczyźni jadą na budowę. Nic w tym złego, wielu Polaków tak robi - pieniądze nie śmierdzą, prawda?

U mnie życie potoczyło się trochę inaczej. W Londynie (bo tu mieszkam) bywałam już wielokrotnie, angielski znam dobrze, skończyłam studia, ambicje mam wysokie, a dodatkowo - moja mama ma własną firmę. Początkowo chciałam się trochę wypróbować, chodziłam na wiele rozmów kwalifikacyjnych, miałam nawet staż przez 3 miesiące.

Później jednak naszło mnie wiele przemyśleń, które prowadziły do wniosku "muszę iść za tym, co kocham, a nie za tym, co mi się dostanie". I takim to cudem pracuję z domu - piszę blogi (mam kilku klientów), prowadzę media społecznościowe w firmie mojej mamy, mam dodatkowe prace, które też wymagają mojej elastyczności czasowej, która to (analogicznie) pojawia się przy takim samodzielnym trybie pracy, jaki mam.

Okej, wszystko brzmi "normalnie" i na pewno mój tryb życia i pracy nie odbiega od tego, który znacie? A właśnie, że odbiega!

Na wakacje przyjechała do Londynu moja ciocia. Przyjechała tu sprzątać, przyjeżdża raz na kilka lat i nic w tym złego. Nasze pierwsze spotkanie minęło bardzo przyjemnie, wypytywała trochę o firmę mojej mamy, trochę o moją pracę, wszystko było OK. Wprawdzie wiele razy zadawała pytanie "no ale nie jest wam ciężko?", jednak nie zwróciło to mojej uwagi...

Przy następnej okazji ciocia wzięła moją mamę na prywatną rozmowę. O mnie. "A bo ona tak w domu ciągle siedzi, no nie jest wam ciężko? Może powinna pójść do pracy? Jakieś sprzątanie jej może znajdę?". No nie, no przecież ma pracę! No tak, tak, no masz rację.

Kilka tygodni później, przed samym wyjazdem do Polski, ciocia mi na siłę wepchnęła do kieszeni kilka funtów z komentarzem "Pomóż rodzicom, no nie utrudniaj im sytuacji, teraz są ciężkie czasy, a ty tak nawet nie masz ani jednego sprzątania... Weź te pieniądze, to chociaż na swoje jedzenie będziesz miała".
Tak, też mnie zatkało :-) Żadne argumenty, że pracuję i że nie przymieramy głodem, a rodzice wcale przeze mnie nie cierpią do niej nie docierały. No nie mam sprzątania, to na pewno nie pracuję! Firma to inna sprawa, ale jak ja pomagam, jak siedzę tylko przy komputerze?

Ciocia wyjechała do Polski, ja o sprawie zapomniałam (moja mama nie za bardzo, bo niesmak miała ogromny). W listopadzie pojechałam do Polski i spotkałam inną ciocię. Od początku tak dziwnie na mnie patrzyła, jakoś tak nazbyt bardzo narzekała na ciężką pracę w Polsce. Wywiązała się taka rozmowa:

- Wiesz, no w Londynie też nie jest łatwo, a jakoś ludzie aż tak nie narzekają.
- Nie jest łatwo?!
- Nie jest, jak wszędzie. Jednak czy jest na co narzekać? Trzeba zakasać rękawy i pracować!
- No tak, jak twoi rodzice, ciężko harują, a ty leżysz i pachniesz jak ta księżniczka! Całą rodzina doskonale wie jak wykorzystujesz rodziców, a oni zawsze tak cię chwalą, jakby był jakiś powód!

I tak oto zostałam leżącą i pachnącą księżniczką. Tylko dlatego, że nie sprzątam :-) Ta rozmowa była naprawdę jedną z wielu, bo jak się okazało cała rodzina (nawet ta niesamowicie daleka) zobaczyła już moje wygodne królewskie łoże i poczuła zapach moich perfum z Londynu.

O reakcji moich rodziców i kłótniach z połową rodziny, która wydzwaniała z radami jak mnie zapędzić do pracy (sprzątania i tylko sprzątania) nie wspominam. Mieliśmy niesamowicie przyjemny wyjazd do Polski, nikomu kto mieszka za granicą takiego nie życzę. Więcej nerwów niż relaksu.

Praca w Londynie

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 445 (493)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…