Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71263

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pojawiła się tu historia o Januszach samochodowego biznesu, skłoniło mnie to, żeby opowiedzieć o tym, jak handlarz zabronił mi kupić jego samochód.

Ogłoszenie zupełnie normalne, cena w granicach rozsądku jak za ten model i rocznik. Przez telefon pan z pełnym entuzjazmem opowiadał, że autko jest po małej stłuczce (wymieniany któryś błotnik), ale tak w ogóle to igła, okazja i cycuś-glancuś. Nie wiem na ile szanowny pan handlarz kłamał tak wszystkim, a na ile była to specjalnie dla mnie wymyślona bajka po tym, jak usłyszał w słuchawce damski głos, sądzę, że raczej bardziej to drugie, ale pojechałam.

Dom z placem, na którym stało auto znajdował się w jakimś bliżej nieokreślonym miejscu między wsiami Pipidówka Mała a Wiocha Przeogromna. Pan cały czas niezwykle uprzejmie, niemal uwodzicielsko pomagał mi znaleźć drogę. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że był niczym wzór sprzedawcy i powinien szukać roboty w Mango. Jednak gdy tylko wjechałam za jego bramę, nastąpiła seria zgrzytów, która sprawiła, że pan zaczął, prawie jak w kreskówce, stopniowo zmieniać minę od bardzo radosnej, przez zaskoczoną, rozczarowaną, do głębokiej depresji i pospolitego wku*wu. A sekwencja wydarzeń była taka:

Moment kiedy wjechałam na jego posesję identycznym autem jak to, które przyszłam oglądać był niesamowicie znamienny, jego wyraz twarzy także, ale tu jeszcze była dobra mina do złej gry. Prawdziwa purpura zapłonęła, kiedy po miłej wstępnej wymianie zdań wyciągnęłam z torebki miernik lakieru. Pan naturalnie pozwolił mi go użyć, zaznaczając, że "on w takie cuda nie wierzy". Kwestie jego wyznania zostawiłam na boku i przystąpiłam do akcji. Faktycznie, błotnik lakierowany, było tam z 400 mikronów (standardowa warstwa lakieru ma gdzieś między 150 a 250).

- Ale to tylko ta jedna część?
- Tak, oczywiście, ja tylko tę jedną wymieniałem, a czy tu coś więcej wcześniej było, to ja już nie wiem...
- To zaraz sprawdzimy i się dowiemy.

Drzwi wyszły 200 i już bym mu praaawie uwierzyła, gdybym nie otworzyła tych drzwi i nie sprawdziła progu, a później słupka. W zasadzie nie musiałam się fatygować i naciskać guzika. Fotel był szyty, i to bardzo badziewnie (poduszka musiała wystrzelić), do tego kierownica cała obdrapana, mimo deklarowanego przebiegu 90 tys. W "moim" było 150, a kierownica jak nowa. Dla formalności - wyszło 800-900.

- A tu co się wydarzyło?
- Te mierniki to jakieś chińskie są! Nic tam się nie działo! Nic nie było bite z boku!
*sprawdzam kolejne drzwi, wychodzi 700*
- Tu też nie było?
- Nie było.

*sięgam na dach, też 700*

- A NA DACHU TO JUŻ W OGÓLE NA PEWNO NIE BYŁO BITE!
- Aha. To z boku tak trochę nie było, ale na dachu to już bardzo nie było?
- DO WIDZENIA, AUTO NIE NA SPRZEDAŻ.

Szkoda tylko paliwa, 120 km w jedną stronę dla jednego idioty. Handlarze powinni podpisywać jakieś zobowiązanie, że jeśli stan auta nie będzie taki jak obiecują, to zwracają za paliwo. Tak prosty przepis o wiele ulepszyłby stan naszej motoryzacji...

(Dla czepialskich - nie, nie chciałam kupić takiego samego auta jak już mam, pożyczyłam specjalnie, żeby zobaczyć, czy zrobi to na gościu wrażenie)

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 320 (334)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…