Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71616

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
O tym, jak byłam osobą bezrobotną.
O Powiatowych Urzędach Pracy krążą legendy chyba wszędzie, to i ja opowiem swoją historię.

Po maturze zarejestrowałam się w PUP, później zaczęłam zaoczne studia i jak wiadomo, w urzędach pracy trzeba w wyznaczonych terminach wykazać swoją gotowość do pracy, czy jak potocznie się mówi "podpisać listę". Tak więc w wyznaczonym dniu poszłam do owego urzędu. Ale w przeciwieństwie do większości zarejestrowanych - poszłam wyrazić swoją gotowość do pracy, a nie tylko podpisać listę.

No więc siedzę w poczekalni i czekam na wywołanie mojego numerka. Podeszłam do okienka, podpisałam tę legendarną już listę i pani mi już zaczęła na kartce kreślić datę kolejnego "podpisania listy". Zdziwiona, że tak to wygląda - tak, byłam młoda, głupia i ambitna, zaczęłam rozmowę. [J] - ja, [U] - urzędniczka.

[J] - To wszystko? Nie zaproponuje mi pani żadnej oferty? Stażu? Jakiegoś kursu?
[U] - Przecież studiuje, to po co jej?
[J] - Bo za studia trzeba zapłacić?
[U] - To do opieki społecznej, my zasiłków nie wypłacamy.
[J] - Ale ja nie chcę zasiłku, wydawało mi się, że urząd pracy ma pomagać w znalezieniu tejże pracy (tu czułam się jak kompletny debil, który w kwiaciarni chce kupić ser żółty i masło).
[U] - Nic dla pani nie mamy.
[J] - Naprawdę? Żadnych ofert pracy? W takim dużym powiecie nikt nie szuka pracownika?
[U] - Ale to przecież nie działa tak, że pani sobie tu przyjdzie i już znajdzie pracę.
[J] - Więc po co w ogóle działa ten urząd? Aby przyjść się podpisać i mieć ubezpieczenie?
[U] - Jeśli zależy pani na pracy, to proszę przejść się po zakładach i popytać, czy gdzieś nie potrzebują. Wtedy zgłosić się do nas.

Zonk. Nadal nie rozumiem, jaką rolę ma pełnić urząd pracy, skoro mam jej szukać sama.

[J] - No dobrze, załóżmy, że znalazłam pracodawcę, który szuka pracownika. Ale po co mam się jeszcze tu zgłaszać, skoro będę miała pracę?
[U] - Nie, to tak nie działa. Pani zgłasza u nas pracodawcę, który szuka pracownika, a my wysyłamy wtedy kilka osób na rozmowę.

Kilka osób? To ja znajduję pracodawcę, a oni sobie kogoś tam wyślą i nie jest powiedziane, że będę to ja? A nawet jeśli, to nie jest powiedziane, że pracodawca wybierze akurat mnie? To co w tym urzędzie robi tylu pracowników?

Tu przypomniało mi się, że moja znajoma jakoś niedawno skończyła staż w miejskiej bibliotece.

[J] - A do biblioteki nie szukają stażystów?
[U] - Może i szukają, ale nie pani.
[J] - Co to znaczy?
[U] - To co słyszy. Żeby w bibliotece staż mieć, to trzeba kierunkowe studia robić.

Wszystko byłoby w porządku, bo studiowałam na polibudzie, więc rzeczywiście to logiczne, że humanistom taki staż bardziej się przyda, ale owa znajoma nie zdała nawet matury i nie mogła studiować (wiem o tym na 100%, bo spotkałam ją przy odbiorze matur).

[J] - To dlaczego osoba, która była ostatnio na tym stażu nie miała nawet matury?
[U] - To niemożliwe.
[J] - Ale wiem na 100%, że tak było.
[U] - To widocznie się zmieniło. Nic dla pani nie mamy, do widzenia.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 353 (369)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…