zarchiwizowany
Skomentuj
(52)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
O znieczulicy tym razem.
7:00 rano, jadę sobie autobusem z moim lubym w celu załatwienia pewnej sprawy. Oczywiście, jak to zwykle o tej porze bywa - wszystkie miejsca siedzące zajęte. No nic, pozostaje przeczekać tę 15 minutową podróż na stojąco. Wszystko świetnie, czuję się bardzo dobrze. Do czasu...
Jestem w czwartym miesiącu ciąży, czego jeszcze po mnie nie widać, niestety mam to do siebie, że bardzo często robi mi się słabo. Tak się stało i tym razem. Mówię więc narzeczonemu o zaistniałej sytuacji, on zbagatelizował sprawę, ja z resztą też myślałam, że za chwilę mi przejdzie, ponieważ za każdym razem tak się działo.
Pech chciał, że tym razem jednak nie stało się tak, jak przypuszczałam i w pewnym momencie urwał mi się film. Z relacji ukochanego wiem jedynie tyle, że osunęłam się na podłogę nieprzytomna na jakieś 30 sekund.
Co w tej chwili robi tłum ludzi stojący obok mnie? Patrzy przez sekundę z obrzydzeniem, jakby ktoś za przeproszeniem zrzygał się pod siebie, po czym odsuwa się i odwraca, udając, że nic się nie stało. Mój luby zszokowany, nie wie co zrobić. Na szczęście odzyskuję świadomość, resztkami sił wstaję i blada jak ściana, dalej osuwająca się na ziemię, podtrzymywana przez ukochanego kontynuuję podróż. Ludzie siedzą, widzą co się dzieje, ale ignorują.
Nie wiem, co się dzieje z tym światem, ale gdybym osobiście była świadkiem takiej sytuacji, to zapytałabym chociaż czy wszystko gra, czy w czymś nie pomóc, albo ustąpiła miejsca.
Cóż. Niedoczekanie moje.
7:00 rano, jadę sobie autobusem z moim lubym w celu załatwienia pewnej sprawy. Oczywiście, jak to zwykle o tej porze bywa - wszystkie miejsca siedzące zajęte. No nic, pozostaje przeczekać tę 15 minutową podróż na stojąco. Wszystko świetnie, czuję się bardzo dobrze. Do czasu...
Jestem w czwartym miesiącu ciąży, czego jeszcze po mnie nie widać, niestety mam to do siebie, że bardzo często robi mi się słabo. Tak się stało i tym razem. Mówię więc narzeczonemu o zaistniałej sytuacji, on zbagatelizował sprawę, ja z resztą też myślałam, że za chwilę mi przejdzie, ponieważ za każdym razem tak się działo.
Pech chciał, że tym razem jednak nie stało się tak, jak przypuszczałam i w pewnym momencie urwał mi się film. Z relacji ukochanego wiem jedynie tyle, że osunęłam się na podłogę nieprzytomna na jakieś 30 sekund.
Co w tej chwili robi tłum ludzi stojący obok mnie? Patrzy przez sekundę z obrzydzeniem, jakby ktoś za przeproszeniem zrzygał się pod siebie, po czym odsuwa się i odwraca, udając, że nic się nie stało. Mój luby zszokowany, nie wie co zrobić. Na szczęście odzyskuję świadomość, resztkami sił wstaję i blada jak ściana, dalej osuwająca się na ziemię, podtrzymywana przez ukochanego kontynuuję podróż. Ludzie siedzą, widzą co się dzieje, ale ignorują.
Nie wiem, co się dzieje z tym światem, ale gdybym osobiście była świadkiem takiej sytuacji, to zapytałabym chociaż czy wszystko gra, czy w czymś nie pomóc, albo ustąpiła miejsca.
Cóż. Niedoczekanie moje.
komunikacja_miejska
Ocena:
47
(177)
Komentarze