Historia Kataszki o obrończyni matek z dziećmi przypomniała mi sytuację sprzed dosłownie tygodnia. Dla mnie była bardziej zabawna niż piekielna, ale pewnie niektórzy nazwaliby piekielnym jedną osobę.
Jako wprowadzenie: mam dwójkę dzieci i nie zdarzyło mi się z tego tytułu liczyć na przepuszczenie w kolejce. Ba, nawet w ciąży rzadko ktoś mi ustępował. Ponieważ nie mam tego luksusu w postaci mieszkania z dziadkami, a najmłodsze jeszcze nie ma roku, więc korzystam z możliwości rocznego macierzyńskiego. Tym samym bardzo często robię zakupy razem z dziećmi.
Wpadłam z najmłodszym do osiedlowej Żabki po jakąś jedną rzecz. Syn w foteliku, więc bardzo spokojny (lubi jeździć autem i jak tylko wyląduje w nosidełku, to jakby dziecka nie było). Przy kasie obsługiwana jest kobieta, za nią mężczyzna (może nie zaraz żul, ale powiedzmy, że mniej elegancko i schludnie ubrany mężczyzna z piwem w ręku i wnosząc po pewnym błysku w oku nie będzie to jego pierwsze piwo tego dnia), ja i niedługo po mnie wchodzi chłopak w wieku studenckim. Dobrą chwilę zajmuje skasowanie zakupów pierwszej klientki, więc mężczyzna przede mną na chwilę wychodzi z kolejki między półki i wraca tuż przed odejściem od kasy kobiety przed nim. Stwierdziłam, że dziecko jak zawsze spokojnie siedzi w foteliku, nie spieszy mi się, to mogę zaczekać na swoją kolej. Ale tutaj okazało się, że pod brudnym i zniszczonym ubraniem kryje się człowiek kulturalny i wskazuje ręką na puste miejsce przed kasą i mówi:
- Kobieta z dzieckiem ma pierwszeństwo.
Popatrzyłam na niego, zawahałam się i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, jak chłopak za mną:
- To ja skorzystam.
I jednym susem wyprzedził mnie i położył swoje zakupy na ladzie.
Mi trochę szczena opadła, bo kompletnie się tego nie spodziewałam, dżentelmen ustępujący mi miejsca również był zaskoczony i raz jeszcze powtórzył komu należy się pierwszeństwo, ale chłopak tylko z perfidnym uśmiechem zapłacił za zakupy i wybiegł ze sklepu.
Wtedy ta sytuacja mnie rozśmieszyła i miałam ochotę skomentować "gdzie dwóch się przepuszcza, tam trzeci korzysta", ale tylko podziękowałam.
Jako wprowadzenie: mam dwójkę dzieci i nie zdarzyło mi się z tego tytułu liczyć na przepuszczenie w kolejce. Ba, nawet w ciąży rzadko ktoś mi ustępował. Ponieważ nie mam tego luksusu w postaci mieszkania z dziadkami, a najmłodsze jeszcze nie ma roku, więc korzystam z możliwości rocznego macierzyńskiego. Tym samym bardzo często robię zakupy razem z dziećmi.
Wpadłam z najmłodszym do osiedlowej Żabki po jakąś jedną rzecz. Syn w foteliku, więc bardzo spokojny (lubi jeździć autem i jak tylko wyląduje w nosidełku, to jakby dziecka nie było). Przy kasie obsługiwana jest kobieta, za nią mężczyzna (może nie zaraz żul, ale powiedzmy, że mniej elegancko i schludnie ubrany mężczyzna z piwem w ręku i wnosząc po pewnym błysku w oku nie będzie to jego pierwsze piwo tego dnia), ja i niedługo po mnie wchodzi chłopak w wieku studenckim. Dobrą chwilę zajmuje skasowanie zakupów pierwszej klientki, więc mężczyzna przede mną na chwilę wychodzi z kolejki między półki i wraca tuż przed odejściem od kasy kobiety przed nim. Stwierdziłam, że dziecko jak zawsze spokojnie siedzi w foteliku, nie spieszy mi się, to mogę zaczekać na swoją kolej. Ale tutaj okazało się, że pod brudnym i zniszczonym ubraniem kryje się człowiek kulturalny i wskazuje ręką na puste miejsce przed kasą i mówi:
- Kobieta z dzieckiem ma pierwszeństwo.
Popatrzyłam na niego, zawahałam się i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, jak chłopak za mną:
- To ja skorzystam.
I jednym susem wyprzedził mnie i położył swoje zakupy na ladzie.
Mi trochę szczena opadła, bo kompletnie się tego nie spodziewałam, dżentelmen ustępujący mi miejsca również był zaskoczony i raz jeszcze powtórzył komu należy się pierwszeństwo, ale chłopak tylko z perfidnym uśmiechem zapłacił za zakupy i wybiegł ze sklepu.
Wtedy ta sytuacja mnie rozśmieszyła i miałam ochotę skomentować "gdzie dwóch się przepuszcza, tam trzeci korzysta", ale tylko podziękowałam.
sklep_osiedlowy
Ocena:
265
(277)
Komentarze