Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#71804

przez ~Paatrycja ·
| było | Do ulubionych
Kilka dni po ukończeniu szkoły średniej potrącił mnie kierowca. Uciekł z miejsca wypadku zostawiając mnie z złamaniami w obu nogach i potłuczeniami nieprzytomną na ulicy. Miesiąc w szpitalu, obie nogi w gipsie i do domu. Zamiast wsparcia czy zrozumienia rodziny spotkałam się z żalami i pretensjami że do pracy nie pójdę i nie będę pomagała finansowo. Muszę dodać że moja rodzina do najbiedniejszych nie należała. Raczej przeciętni Kowalscy z tym że matka nigdy nie pracowała tylko "zajmowała się domem". Ojciec pracował w firmie wujka i prawdę mówiąc gdyby nie ciągła pomoc wujostwa to moi rodzice sami niczego by się nie dorobili. Właśnie matka wywierała największą presję, wyzywała od pasożytów i wielokrotnie wywalała moje rzeczy do ogrodu grożąc wyrzuceniem z domu. Bez przerwy musiałam słuchać jakim jestem ciężarem, bo skończyłam szkolę miałam już 18-lat i nie daje jej pieniędzy na utrzymanie.. a ona tyle na mnie pieniędzy i czasu poświęciła. Tak naprawdę wychowywała mnie babcia, w domu tylko spałam ponieważ dla moich rodziców zawsze najważniejsze były pieniądze. Potrafili kupić sobie super odkurzacz za 3 tysiące złotych, a żałowali mi 20 zł na wycieczkę szkolną. Pod wpływem presji postanowiłam znaleźć sobie pracę przez internet. Naprawdę czułam się jak pasożyt i nierób pomimo tego, że minęły dopiero trzy miesiące od ukończenia szkoły. Internetowa oferta okazała się ściemą na którą dałam się nabrać, kiedy matka się dowiedziała że jednak w tym miesiącu nie oddam jej swojej pensji wpadła w szał. Zdemolowała mi cały pokój i dosłownie pocięła wszystkie moje ubrania które wpadły jej w ręce. Stwierdziła że od tej pory nie będę miała nic co zostało kupione za jej ciężko zarobione pieniądze. (tak naprawdę pieniądze mojego ojca który z kolei miał mnie gdzieś). Przyszedł w końcu czas w którym mogłam chodzić, co prawda o kulach ale jednak. Od razu ruszyłam na poszukiwania pracy, matka tak mi przez ten czas zniszczyła psychikę że nic innego się nie liczyło. Przestałam jeść i nie mogłam spać, wpadłam w depresję. Tego dnia kiedy wróciłam okazało się, że nie ma mojego jedynego przyjaciela i najważniejszej osoby w domu. Jedenastoletniego owczarka niemieckiego którego dostałam od babci na ósme urodziny. Matka go po prostu wywiozła do znajomego weterynarza i uśpiła pod jakimś pretekstem. Przyznała mi się prosto w oczy tłumacząc że wystarczy jak mnie musi utrzymywać. Nie wytrzymałam, spakowałam się i uciekłam z domu. Pojechałam do kuzynki która mnie nie chciała przenocować nawet na jedną noc z powodu swojego chłopaka. Potem tułałam się od rodziny do rodziny gdzie wszędzie zostałam spławiana. W końcu w rozpaczy zapukałam do drzwi przyjaciółki mojej babci, odwiedzałyśmy ją kiedy babcia jeszcze żyła dość często. Miałam nadzieję że da mi schronienie chociaż na jedną noc, nie dość że oddała mi pokój swojego dorosłego syna i ugościła jakbym była jej wnuczką to jeszcze pożyczyła mi pieniądze. Za każdym razem kiedy nie chciałam przyjąć pomocy przytulała mnie i dawała jeszcze więcej mimo tego że sama żyła z małej emerytury. Szybko doszłam do siebie i znalazłam pracę w pobliskiej restauracji. Słowami nie mogę opisać mojej wdzięczności do tek kobiety. Przez całe życie nie dostałam tyle życzliwości i miłości od swoich rodziców co od Pani Janiny. Przez ten czas cały czas słyszałam rożne plotki i historie i wyrodnej córce od mojej rodziny. Kuzynki i kuzyni pousuwali mnie wszędzie z kontaktów ówcześnie obrażając. I wiecie co? Dwa tygodnie temu kupiłam sobie trzy losy w Lotto, jeden dla mnie dwa dla Pani Janiny (zrobiłyśmy sobie taką tradycje na każdy koniec miesiąca) wygrałam 280 tysięcy.:) Zamierzam podzielić tą kwotę na dwoje. Zgadnijcie pomiędzy kim?

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…