Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71968

przez ~Nikodem ·
| Do ulubionych
Krótki wstęp:
Jestem studentem biotechnologii na wydziale chemii. W praktyce oznacza to, że jestem chemiko-biologiem: znam się całkiem nieźle na biologii i na chemii.

Podczas jednych laboratoriów musiałem pójść do gabinetu prowadzącego i wykonać jedną czynność, która parę minut trwała. W gabinecie poza prowadzącym był jego dyplomant-chemik i piekielny kolega z innego zakładu, może nawet profesor.

W chwili gdy wszedłem piekielny ochrzanił dyplomanta za to, że nie potrafi rozwiązać prostego problemu chemicznego i kazał mu się jeszcze zastanowić. Dyplomant odszedł na bok i aż widać było, że mózg mu paruje. Ponieważ wszedłem w trakcie, nie usłyszałem, jaki to jest problem, zresztą nie bardzo mnie to interesowało. Piekielny poza tym miał strasznie opresyjny sposób bycia - wypytywał chłopaka, czy jest świadom, że tu i tam były opublikowane takie a takie artykuły, jakby to było przesłuchanie policyjne w sprawie morderstwa.

Ja byłem zajęty swoją robotą, ale moja obecność nie uszła uwadze piekielnego.

[P] - A może ty wiesz jak rozwiązać ten problem?!
[J] - Mogę spróbować, tylko proszę wziąć pod uwagę, że nie jestem chemikiem, tylko biotechnologiem. - Asekurowałem się tą uwagą, ponieważ skoro chemik nie mógł sobie z problemem poradzić, to taki półchemik jak ja tym bardziej mógł mieć problem :)
[P] - Jak ty jesteś biotechnologiem, to jesteś NICZYM! - stwierdził piekielny i zaczął udawać, że nie ma mnie w tym pokoju.

Przyznam szczerze, że szlag jasny mnie trafił i miałem już pościć wiązankę na poziomie adekwatnym do piekielnego, ale w tym momencie dyplomant rozwiązał problem, piekielny zajął się rozmową z nim i właściwy moment przepadł.

piekielny profesor

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (241)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…