Robota taka, że lepiej się nie rozchorować, bo można coś zawalić, wylecieć itepede. Tak przynajmniej szefowie straszą.
Przychodzę rano, pociągający (albo smarkaty, jak kto woli), kaszlący i ogólnie wymęczony przez choróbsko. Uprzedzam lojalnie, że rozsiewam i proszę trzymać się ode mnie z daleka.
Szefostwo postanowiło mi wcisnąć więcej roboty. Zamknęli się ze mną w małej, ciasnej kanciapie i pół godziny omawialiśmy zadanie.
Wieczorem, jak po 11 godzinach pracy rozchodziliśmy się do domów, już chrypali i pokasływali.
Karma to plaża :D
Przychodzę rano, pociągający (albo smarkaty, jak kto woli), kaszlący i ogólnie wymęczony przez choróbsko. Uprzedzam lojalnie, że rozsiewam i proszę trzymać się ode mnie z daleka.
Szefostwo postanowiło mi wcisnąć więcej roboty. Zamknęli się ze mną w małej, ciasnej kanciapie i pół godziny omawialiśmy zadanie.
Wieczorem, jak po 11 godzinach pracy rozchodziliśmy się do domów, już chrypali i pokasływali.
Karma to plaża :D
Ocena:
307
(319)
Komentarze