Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72066

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obiecałem sobie, że się nie dam, że nie będę mówił ani pisał na temat Unii Europejskiej czy imigrantów, ale po tym co usłyszałem na wykładach, to się po prostu nie da.

Studiuję przedmiot związany z późniejszym nauczaniem. Ostatnio miałem przyjemność być na wykładach z szeroko pojmowanej pedagogiki i chociaż nic nie mam do samego przedmiotu to kiedy doszliśmy do problemów z nauczanie dzieci imigrantów to dosłownie witki mi opadły.

Otóż, jak wszyscy pewnie wiemy, dziecko imigrantów będzie miało problemy z językiem. Odkryłem Amerykę, prawda? Ale jakie jest rozwiązanie? Posłać dziecko na zajęcia z języka przed "wpuszczeniem do obiegu" w publicznej szkole? Według UE - nie. Ponieważ takie dziecko może poczuć się wyobcowane.
Więc jak? Są według nich dwa wyjścia:

1. Zatrudnić całodobową opiekę "koordynatora kulturowego" - kogoś kto zna język i kulturę dziecka oraz polską. Dosyć proste, wziąć kogoś aby "przetłumaczył" dziecku co oznaczają różne rzeczy. Ale zatrudniać taką osobę z państwowych pieniędzy dla KAŻDEGO takiego dziecka jest pomysłem dosyć karkołomnym. Oprócz tego, wyobrażacie sobie zajęcia w podstawówce, gdzie w którejś z ławek siedzi sobie facet i nawija w języku dziecka aby mu wytłumaczyć o co chodzi? Jak takie dziecko ma nie poczuć się wyobcowane w klasie?

2. Jeśli nie pomoc zewnętrzna, to trzeba podnieść kwalifikacje kadry. Tak. Dobrze myślicie. Nauczyciele według idei Unii Europejskiej powinni nauczyć się języka dziecka (w trybie natychmiastowym) aby czuło się ono całkowicie komfortowo i uczyło się w przyjaznej atmosferze. Jeśli dobrze to rozumiem (a przedstawiłem to w skróconej wersji treści z wykładu) to znaczy, że kiedy takie dzieci zostaną przydzielone do szkoły, to ich nauczyciele powinni nauczyć się ich języka w stopniu komunikatywnym. Pomyślcie teraz, że nauczyciel prowadzi 3 klasy. W każdej jest jedno dziecko mówiące słabo po polsku (bo nauczenie go przed pójściem do szkoły byłoby niepoprawne) i każde mówiące w innym języku/dialekcie.

Mam nadzieję, że naprawdę źle zrozumiałem treść, chociaż sądząc po tonie głosu wykładowcy i jego minie podczas przedstawiania tych rewelacji mam wątpliwości.
No nic, idę uczyć się dialektu Dolnego Konga ;)

szkoła

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 330 (360)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…