Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72069

przez ~TakiKolegaMojejMamy ·
| Do ulubionych
Niedawno miałem przyjemność lecieć z dziewczyną samolotem różowych, tanich linii lotniczych. Nauczyłem się już nie latać takimi liniami, zwłaszcza kiedy "normalne" linie mają takie promocje, że ceny po dodaniu bagażu, czegoś do jedzenia i picia na pokładzie i zagwarantowaniu miejsc, w tanich liniach są wyższe niż w tych drogich, "burżujskich", a do tego komfort jest dużo wyższy.

Już na lotnisku, przy wchodzeniu na pokład, były problemy. Kilka osób bez priorytetu dosłownie wtargnęło do sznura ludzi z priorytetem, byle tylko być pierwszymi w samolocie. Moją uwagę przykuła pewna matka z dzieckiem ok. 2 lata i wózkiem, która to swoim pełnym majestatu i inteligencji głosem, z manierą Jolasi z popularnego polskiego serialu, odezwała się do obsługi lotniska, która na szczęście (mam nadzieję) nie rozumiała polskiego.
- Schody? Ku*wa, jak ja mam zejść z tym wózkiem? Poje*ało cię?

Obsługa od początku wiedziała, że do rękawa trzeba pokonać schody, stąd szła z ową pasażerką, aby znieść wózek. W tym momencie wiedziałem już, byłem pewien, że z moim szczęściem, będę gościł tę pasażerkę w mojej okolicy.

Weszliśmy z dziewczyną na pokład, zajęliśmy miejsca. Po kilkunastu sekundach, za siedzeniem mojej dziewczyny, pod oknem, zasiada owa madame. I zaczyna się przedstawienie. Na początek modlitwa na cały głos, w intencji dotarcia samolotu do Polski w jednej części.

Do połowy lotu było całkiem spokojnie. Mimo tego, że siedziała sama w rzędzie, owa pani narzekała, że ma mało miejsca, że dla matki z dzieckiem powinna być osobna klasa, że nie ma za darmo jedzenia na pokładzie, że samolot jakby zaraz miał się roztrzaskać itd. Oczywiście wszystko skierowane w naszą stronę.

Ciekawie dopiero zaczęło się robić w połowie lotu. Dotarł do nas taki monolog:
- Znów się zesikałeś w te majtki. To nie są pieluszki, tylko takie majtki, do których tylko trochę się sika. Ściągaj to.

Jak można było się domyślić, kobieta zdjęła dziecku wszystko co miało poniżej pasa. Zapach moczu uderzył w nozdrza siedzących naokoło pasażerów.

W tym momencie zacząłem mieć troszeczkę dosyć tejże przemiłej pasażerki. Po tym incydencie było może z 5 minut spokoju, po których usłyszeliśmy takie coś
- Znowu sikasz? Stań sobie tutaj i sikaj na ten fotel.

Tak. Dziecko sikało na oparcie fotela mojej dziewczyny. Gdy dziecko załatwiło swoją potrzebę, mamusia zaczęła karmić je piersią. Gdy odwróciłem się w jej stronę, aby coś powiedzieć odnośnie moczowych eskapad, ta tylko zasłoniła pierś i ze wzrokiem mówiącym "ty zboczeńcu" nakazała mi się odwrócić, bo poczyni odpowiednie kroki.

Podczas lądowania płakała, krzyczała, że się rozbijemy, że się boi. Zrobiła taki gwiezdny cyrk, jakiego nawet Polsat nie widział. Nawet nie chlewem, a oborą można nazwać to, co pozostawiła po sobie bohaterka tej historyjki. Mokre plamy na ścianie i oparciu fotela, zasikany cały fotel oraz dwie zużyte pieluchy, rzucone na siedzenie obok. Wystarczyło iść do toalety, która jest w każdym samolocie, ale przecież "Jestem przypięta, po moim trupie się wypnę z tych pasów, tu chodzi o bezpieczeństwo dziecka!".

PS Gdy wracałem z lotniska do domu pociągiem, to w przejściu między przedziałami inne dziecko zrobiło kupę. Całość eskapady mogę nazwać "Podróż za jeden siur i jedną kupę".

samolot

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…