Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72080

przez ~Aaley ·
| Do ulubionych
Poradźcie coś, bo już mi ręce opadają...

Mam babcię, babcia ma spore problemy psychiczne, leczone od wielu lat. Nie jest agresywna, jest po prostu mocno oderwana od rzeczywistości. Potrafiła podarować mi przeterminowane o kilka tygodni ciasto lub bluzkę na rozmiar 114 cm, gdy jestem normalnej wielkości kobietą. Ale to by nie było żadnym problemem. No w końcu babcie tak czasami mają.

Babcia dzieci miała dwoje - moją mamę i mojego wujka. Moja mama zmarła dziesięć lat temu, od tego czasu babcia jeszcze bardziej zdziwaczała i całą swoją matczyną miłość przelała na syna - pięćdziesięcioletniego starego kawalera.

Wujek mieszka z nią w jej komunalnej kawalerce. Nie pracuje, nie próbuje zmienić swojego życia i pije na umór. Co znajdzie jakąś pracę, zaraz go z niej wywalają z powodu alkoholu. Skąd bierze na niego pieniądze? Z babcinej emerytury.

Oczywiście, emerytury nie wystarczy na balowanie cały miesiąc. Babci zdarza się zatem: nie zapłacić rachunków, nie jeść przez kilka dni (na przykład sprzedając jedzenie, które jej kupię - pieniędzy jej nie daję od dawna, bo by poszły tylko na jeden cel), czy też oszukiwać rodzinę, żeby pożyczyli jej pieniądze na jego alkohol i papierosy.

Dzięki temu babcia ma długi u połowy okolicy. Każdy o tym wie, każdy o tym szepcze i już kilka razy proszono mnie o uregulowanie należności po babci. A ja jestem studentką, która musi sama się utrzymać. Nie dam, bo nie mam. A nawet gdybym miała, nie mam zamiaru sponsorować picia mojego wujka. Dlatego całemu towarzystwu tłumaczę - nie pożyczać, bo to wcale nie idzie na jedzenie i wcale nie jestem wyrodną wnuczką, która pozwala babci umierać z głodu. Niestety, nie każdy mnie słucha. Najgorszą rzeczą, jakiej się dowiedziałam, było błaganie trzynastoletniej córki sąsiadów, bo pożyczyła jej pieniądze. Tydzień po emeryturze. Czuję straszny wstyd, mówiłam babci o tym wszystkim, ale nie słucha. Ale to nie jest najgorsze.

Finał był dzisiaj, kiedy zastałam mieszkanie zmasakrowane - stół rozwalony, babcia pobita, wujek zniknął na jakiś czas. Zawiadomiłam policję, a babcia... wszystkiego się wyparła. Powiedziała, że potknęła się o stół i stąd siniaki. Z braku dowodów sprawę zamknięto, a gnida wróci tutaj pewnie następnego dnia.

Próbowaliśmy wysłać wujka na przymusowe leczenie - odmówił on, odmówiła babcia. Lekarze go nie przyjmą na siłę, a babcia umie pięknie kłamać, gdy chodzi o jej syna.

Próbowaliśmy załatwić babci jakieś inne miejsce, nawet żeby pomieszkała jakiś czas w mojej mikro kawalerce - odmówiła, bo za co będzie żyło jej dziecko?

Próbowaliśmy już chyba wszystkiego. A jedyne co pozostaje to obstawianie, kiedy ten koszmar się skończy i czyją śmiercią.

rodzina

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 330 (348)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…