Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72090

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
O służbie zdrowia. Nie jestem pewna czy to już piekielność, czy raczej parodia.

Rok 2012.

Pewnego Majowego, słonecznego, dnia użądliła mnie pszczoła. W kilka minut pojawiły się napady kaszlu, problemy z oddychaniem. W tym właśnie momencie zdałam sobie sprawę, iż są to objawy ostrej alergii. Razem z tatą szybko wsiadamy do samochodu i jazda do najbliższego lekarza po pomoc (mieszkamy na granicy dużego miasta, więc przychodnie mamy w centrum, a że było źle to pojechaliśmy do pierwszej najbliższej domu). Po drodze, mówię do taty, że zaczynam tracić przytomność, więc tatko gaz do dechy. Po może 5 min dojechaliśmy do przychodni. Ledwo, ale o własnych jeszcze siłach, wchodzę do środka. W rejestracji Pani pyta w czym może pomóc, tata wyjaśnia sytuację (ja już zdążyłam opaść na pierwsze wolne krzesło): użądlenie, kłopoty z oddychaniem itp, potrzebna pomoc. Na co słyszymy "Proszę chwileczkę poczekać. Pani Doktor właśnie ma pacjenta."

Tatę zamurowało i nie wiedział co powiedzieć. Wtedy ja, ostatkami sił trzymająca się przytomności, mówię iż mi niedobrze i chyba zwymiotuje. Pani w mgnieniu oka wybiegła za kontuaru po lekarza (już mając gdzieś pacjenta w gabinecie, miałam wtedy wrażenie iż bardziej martwiła się o wypieszczoną podłogę). Przebiegła lekarka razem z pielęgniarką i już obie pakują mnie do innego wolnego gabinetu. Pytania co się stało, co się dzieje? Tata znów tłumaczy. Lekarka poprosiła pielęgniarkę, o przygotowanie zastrzyku. Lekarka w tym czasie zaczyna papierkologie: (L-lekarka, T-tata, P-pielęgniarka)

L - Zarejestrowana u nas?
T - Nie, w mieście mamy swoją przychodnie.
L- (z oburzeniem) Trzeba się było gdzieś bliżej zarejestrować! Ja tak nie mogę! NFZ mi za to nie zapłaci!
Tata w szoku, nie wie co powiedzieć. Wtedy wtrąciła się pani pielęgniarka:
P- Weź się, do cholery, nie wydurniaj! Wpisz ratowanie życia i do widzenia! Dziewczyna nie zdążyła by dojechać do swojego szpitala!

Lekarka już słowem się nie odezwała, dokończyła papierki, w tym czasie pielęgniarka podała mi zastrzyk. Po chwili najgorsze objawy ustąpiły. Lekarka wróciła do swojego pacjenta. Leżałam w gabinecie jeszcze z 30min zanim pozwolono mi wrócić do domu.

Dla wyjaśnienia, należymy do przychodni w mieście, bo ufamy naszej lekarce rodzinnej. Zawsze przyjmie, zawsze doradzi, nigdy nie odmawia skierowań na badania (prosimy o nie tylko gdy są potrzebne). Tak więc nikt z nas nie widział powodu by przepisać się gdzieś bliżej. Wyżej opisana sytuacja była pierwszą tego typu, jaka się nam przydarzyła. Wierzyliśmy iż, w nagłym wypadku, wszędzie powinno się udzielić pomocy.

Tak więc, byłam serdecznie wdzięczna Pielęgniarce za to, iż ważniejsze dla niej było uratowanie mojego życia, niż to czy jej za to później zapłacą.

Za to lekarka dała piękny przykład powołania "dla pieniędzy".

EPS. Nie byłam świadoma uczulenia na użądlenie. Dzień później odwiedziłam swoją lekarkę, która zapisała mi adrenalinę na nagły wypadek. Do dziś co kilka miesięcy zaopatruję się w nową.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…