Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#72134

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To moja pierwsza historia więc proszę o wyrozumiałość.

Zacznę od tego, że mam psa rasy bokser. Piesek jest juz starszy bo 8-letni. Niestety nie jest zbyt towarzyski w stosunku do innych psów, o czym wiem, dlatego zawsze chodzi na smyczy a oczy mam dookoła głowy. Gdy widzę, że ktoś idzie z psem staram się go omijać szerokim łukiem, aby nie szarpać się z 42 kg pupilkiem. Ewentualnie nie straszyć starszych ludzi itp. Po prostu staram się również myśleć o innych czego niestety nie mogę powiedzieć o moich sąsiadach.

Do niedawna mój Diego był jedynym przedstawicielem rasy pieskiej w mojej klatce. Niedawno się to zmieniło. Na parterze pojawił się piesek. Ot mały biszkoptowy kundelek, natomiast temperamentem przewyższa chyba mojego. Ja, mając na uwadze, ze w klatce pojawił sie drugi piesek, staram sie np wchodząc do klatki ściągać swojego blisko mnie, przechodząc obok ich mieszkania(Mieszkają na parterze, ja na 3 piętrze). Niestety....oni nie.

Pierwsza sytuacja, jaka miała miejsce, mój chłopak wracał ze spaceru. Przeszedł już w zasadzie za mieszkanie sąsiadów, gdy nagle ten pies wyleciał jak strzała, nasz to zobaczył i jak nie zrobi susła na niego z końca schodów...! Niestety luby go przytrzymał i mój trochę wygrzmocił. Wrócili obydwoje nieźle zagotowani. No ale ok, myśleliśmy ze się nauczą czegoś, żeby z psem luzem nie wychodzić i będą mieli na uwadze, że zawsze mogą spotkać na klatce nas...z naszym psem. Nic bardziej mylnego...
Parę dni później, wychodząc na spacer, oczywiście mój piesek na smyczy. Tyle co zdarzyliśmy wyjść, tamten biegał przed samą bramą oczywiście bez żadnych zabezpieczeń, a że odważny no to podleciał...oczywiście spięcie, szarpanina. A uwierzcie, że przy 42 kg bydlaczku trzeba mieć trochę siły. Pies zabrany, ciśnienie 1000/1000. Ale nic poszliśmy dalej. Ale dalej sąsiadów to nic nie nauczyło....
Niedziela wielkanocna, wchodzę do bramy z psem, do sąsiadów p[przyjechała rodzina, pies pierwszy przy drzwiach, oczywiście przecisnął się między nogami domowników i co? I doskoczył do mojego...Kobieta, która stała...stała i się patrzyła a ten podleciał do mojego prosto pod pysk. Krzyczę, żeby zabrała tego psa, a ona rozkładając ręce, mówi ze to nie jej pies.dalej możecie sobie dopisywać to co poprzednio.
Sytuacja 4...dziś rano, przed wyjściem do pracy obowiązkowo spacer z psem. Sąsiad spod felernego mieszkania z felernym psem, nosi krzesła do piwnicy...oczywiście...Drzwi do domu otwarte na oścież i co? Taaak! Piesek wyleciał, na szczeście został zhaltowany nogą. Nie wiem czy zwracanie jakiejkolwiek uwagi ma sens. Po prostu chyba następnym razem, nie będę tak zawzięcie trzymać mojego psa...
I taki apel do wszystkich posiadaczy psów: MYŚLCIE, bo nie jesteście sami, a posiadanie psa to naprawde duża opdpowiedzialność

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 41 (123)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…