Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koleżanka poprosiła mnie o zaopiekowanie się psem. Nie było to dla mnie większym problemem, ponieważ od jakiegoś czasu jestem na zwolnieniu lekarskim, a piesek mały, dobrze wychowany i ugodowy. Koleżanka była w tym czasie na jakimś wyjeździe.

Minął ustalony czas opieki, a koleżanka nie dawała znaku życia, więc sama się odezwałam. Koleżanka przeprosiła i równocześnie poprosiła o jeszcze kilka dni opieki nad pieskiem, jeśli oczywiście nie jest to dla mnie żaden problem. Zmienia mieszkanie, a to nowe musi trochę ogarnąć i nie jest w stanie powiedzieć, czy zajmie jej to dzień czy tydzień. Zgodziłam się, choć już wtedy coś mi nie pasowało w zachowaniu koleżanki.

Po tygodniu koleżanka nie zadzwoniła, więc sama się z nią kontaktowałam, choć bezskutecznie. Ignorowała moje posty, połączenia odrzucała. Miałam dość bezczelnego wykorzystywania mojej pomocy, więc pojechałam pod pracę koleżanki (nie znałam jej nowego adresu zamieszkania) i tam wręczyłam jej psa, który był u mnie prawie 3 tygodnie, choć miał być tydzień. Gdy pytałam co się stało, dlaczego nie dzwoniła, to koleżanka po chamsku lekceważyła moje pytania i przesłodzonym głosem rozmawiała z pieskiem, za którym tak bardzo się stęskniła! Którego tak długo nie widziała! (którego nie odwiedziła ani razu podczas pobytu u mnie).

O tym, co się stało, dowiedziałam się od wspólnych znajomych. Koleżanka nie była na wyjeździe tydzień (jak mnie informowała), tylko 3 dni. Wyjazdem były odwiedziny rodziny w sąsiednim mieście (nie wiem czemu to oni nie mogli zaopiekować się pieskiem). Gdy wróciła, to faktycznie się przeprowadziła, ale do swojego chłopaka (a nie do całkowicie nowego mieszkania, jak twierdziła). Współlokator chłopaka miał się wyprowadzić do końca miesiąca, ale nie zgodził się mieszkać z psem.

Koleżanka wymyśliła sobie, że skoro ja i tak nie pracuję, to mogę prawie cały miesiąc opiekować się jej psem, choć zgodziłam się tylko na tydzień. Bo to żadna różnica. Bo ja i tak ciągle siedzę w domu. A tak w ogóle (jakby ktoś nie wiedział), to koleżanka wyświadczyła mi przysługę powierzając swojego psa, bo gniłabym ciągle w domu, a dzięki niej miałam jakąś rozrywkę i wyszłam z domu. Tak sobie myślę, że chyba powinnam jej podziękować!

Koleżanka oszukała mnie i po chamsku wykorzystała pomoc. Jak zażądałam wyjaśnień, to próbowała wmówić mi, że to ona wyświadczyła mi przysługę! Na koniec wyśmiała moje pretensje i obraziła moją osobę. Nie liczyłam na podziękowania, ale takiej bezczelności się nie spodziewałam.

Koleżanki już nie mam.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 319 (343)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…