Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój mąż ma trzech braci, chłopy postawne i pracowite. Rodzice ich posiadają małe gospodarstwo, nie jest nowoczesne czy jakoś zmodernizowane, tyle żeby jakiś minimalny dochód przynieść i wyżywić chałupę starczy. Piekielność będzie dotyczyć pozostałych pań, które przez związek małżeński, tak jak ja, dołączyły do rodziny. Zasady wspaniałej synowej:

1. Żniwa. Twój facet (chłopak, mąż - nieważne) pracuje od rana do nocy przy żniwach. Mimo to wymagaj, aby po całym dniu w pełnym słońcu, skwarze na polu przyjeżdżał do ciebie nawet o północy - bo przecież nie mów mi, że jesteś zmęczony i oczy ci się same zamykają! A ja to co, się nie liczę?!

Ja swojemu, kazałam odpoczywać i jeśli bardzo chciał się spotkać, sama przyjeżdżałam... Boję się pomyśleć co by mogło być, gdyby ze zmęczenia stracił przytomność albo zasnął za kierownicą.

2. Zabroń pomagać przy wykopkach - przecież musicie pojechać do galerii po tę super bluzeczkę co Aśka mówiła! Jakiś czas później: Ale misiu, jedź i przywieź trochę ziemniaków do domu, żebyśmy nie musieli kupować tych sztucznych ze sklepu.*

3. Kochanie, nie pojedziesz na żniwa do rodziców pomóc, bo za mało pieniędzy ci za to dają... Idź normalnie zarób do pracy, nie interesuje mnie, że potrzebują pomocy, niech wynajmą kogoś, aha, i nie zapomnij, obiecałam moim rodzicom, że pomożesz im wyremontować łazienkę.

4. Zabroń odbierania telefonu mężowi od jego rodziców w trakcie prac polowych, czyli tzw. sezonu. Pewnie znowu będą gadać, że im ciężko i potrzebują pomocy... A ty masz dość słuchania, kiedy mąż mówi "powinienem pojechać chociaż na parę godzin i pomóc".

5. Każ mężowi w trakcie żniw wziąć urlop i pojechać gdzieś, gdzie będziecie leniwie opalać się na słonku, głośno wyśmiewaj się z "jeleni, którzy o tej porze roku pracują" i wysyłaj zdjęcia z wakacji pracującym.

Uwaga, teraz najlepszy punkt:
6. Kiedy okaże się, że rodzice chcą oddać prawie cały majątek w ręce najmłodszego syna** wykłócaj się, rób sceny, straszenie sądem i te sprawy, bo przecież wam się należy.

* - prosta zasada w większości gospodarstw: przyjeżdżasz, zbierasz ziemniaków z pola ile chcesz i bierzesz za darmo, ale jest ten straszny haczyk: trzeba sobie samemu nazbierać :) kto uczestniczył w wykopkach ten wie jak wielka różnica jest między zbieraniem z pola a wybraniem sobie ziemniaków z piwnicy.
** - ten najmłodszy 28-letni to mój mąż. Jedyny, który zawsze pomaga rodzicom na gospodarstwie, jeśli tylko mogę jeżdżę razem z nim.

Nie wychowałam się na gospodarstwie, zwyczajnie nie wyobrażam sobie jak można zostawić schorowanych rodziców (swoje lata i kartę chorób mają) na pastwę losu...
Teściowa na samą myśl zalewa się łzami, stwierdziła, że usłyszeć od własnego syna "nie będę już nigdy przyjeżdżał pomagać" to najgorszy cios, jaki otrzymała w życiu, a gdzie tu od trzech naraz.
Cały skromny dochód ze żniw przeznaczali na "wynagrodzenia" dla synów + dokładali ze swoich pieniędzy, bo nieraz się zdarzyło, że naprawy i inne koszty pochłonęły większość lub cały zarobek. Zresztą uważam, że akurat dzieci to powinny pomagać rodzicom za darmo, ale co ja się tam znam, chyba pójdę na kurs dla super synowej, bo mi wstyd, że ja taka zacofana jestem ;)

rodzinne sprawy

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 292 (338)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…