zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Na fali historii o dziwnych związkach dodam swoją. Pewnie będzie już jak śniadanie na kacu, albo się przyjmie, albo nie. Tak czy tak, wio ;)
1. A.
A. poznałem jeszcze w liceum. Jak to nastolatkowie na początku, motyle w brzuchu, świat wiruje i tak dalej. Jednak A. miała pewną obsesję. Maniakalnie porównywała mnie do chłopaków swoich przyjaciółek, w których to, z racji ekscentrycznego zachowania i nieco wyglądu, zawsze wypadałem gorzej. Ale człowiek młody, zakochany, to i tak półtora roku przetrwał, aż A. stwierdziła że nie może być z kimś tak dziwnym jak ja i chce kogoś normalnego.
2. K.
K. poznałem już na studiach, gdy odwiedziłem przejazdem Wrocław, w którym to studiuje. Nie od razu to zaskoczyło, jednak z racji moich częstych wizyt w tym mieście w końcu coś zaiskrzyło i bywałem u niej w zasadzie co tydzień. Jednak tuż przed majówką pomieszała plany i musiała wracać do swojego rodzinnego miasta (co już mi zaśmierdziało). Po zajęciach o 17 miałem odebrać swoje rzeczy i jechać do swojego rodzinnego miasta. Przyjechała po n+1 telefonach o 23, wielce zaskoczona, że jestem wyjątkowo rozeźlony sześciogodzinnym spóźnieniem, bo przecież miałem co robić.
3. S.
S. poznałem przez portal randkowy. Spotkałem się z nią tylko raz i to wystarczy. Dziewczę bardzo ładne i zgrabne, ale ciężko dotrzeć do kogoś, kto ma do powiedzenia tylko to, że jakiś czas temu przespała się na pierwszym treningu z nowym trenerem na siłowni, a resztę "randki" głupkowato chichotała.
4. N.
N. z kolei była Ukrainką. Sama zaczepiła mnie na facebooku, pytając czy chcę jechać na koncert zespołu X (będącego moim ulubionym). Pojechaliśmy. Później, gdy umówiliśmy się raz, drugi, trzeci, udało mi się dowiedzieć, że N. jednocześnie spotyka się z 35-latkiem i dodatkowo jeszcze jednym chłopakiem, moim rowieśnikiem. Cała trójka należy do batalionu Azow (co to za przyjemniaczki, polecam wygooglować) i lubi sobie poheilować w koszulce z Mussolinim na ulicach. Tu akurat kontakt się utrzymał, jednak na koleżeńskiej stopie.
5. D.
D. to kolejna osoba poznana przez portal randkowy. Wspólne włóczęgi po bunkrach, granie w karty, ogólnie bardzo moje klimaty co mocno mi zaimponowało. Jednak całość szlag trafił, jak zakomunikowała mi, że idzie na imprezę "zaliczyć jakiegoś kolesia".
Kobietki, też macie swoje za uszami (; jednak bez was byłoby nudno. Historii z tej beczki, mam nadzieję nie będę miał okazji zaprezentować w najbliższym czasie. Z tego względu, że chyba w końcu trafiłem na dziwaczkę w swoim typie.
1. A.
A. poznałem jeszcze w liceum. Jak to nastolatkowie na początku, motyle w brzuchu, świat wiruje i tak dalej. Jednak A. miała pewną obsesję. Maniakalnie porównywała mnie do chłopaków swoich przyjaciółek, w których to, z racji ekscentrycznego zachowania i nieco wyglądu, zawsze wypadałem gorzej. Ale człowiek młody, zakochany, to i tak półtora roku przetrwał, aż A. stwierdziła że nie może być z kimś tak dziwnym jak ja i chce kogoś normalnego.
2. K.
K. poznałem już na studiach, gdy odwiedziłem przejazdem Wrocław, w którym to studiuje. Nie od razu to zaskoczyło, jednak z racji moich częstych wizyt w tym mieście w końcu coś zaiskrzyło i bywałem u niej w zasadzie co tydzień. Jednak tuż przed majówką pomieszała plany i musiała wracać do swojego rodzinnego miasta (co już mi zaśmierdziało). Po zajęciach o 17 miałem odebrać swoje rzeczy i jechać do swojego rodzinnego miasta. Przyjechała po n+1 telefonach o 23, wielce zaskoczona, że jestem wyjątkowo rozeźlony sześciogodzinnym spóźnieniem, bo przecież miałem co robić.
3. S.
S. poznałem przez portal randkowy. Spotkałem się z nią tylko raz i to wystarczy. Dziewczę bardzo ładne i zgrabne, ale ciężko dotrzeć do kogoś, kto ma do powiedzenia tylko to, że jakiś czas temu przespała się na pierwszym treningu z nowym trenerem na siłowni, a resztę "randki" głupkowato chichotała.
4. N.
N. z kolei była Ukrainką. Sama zaczepiła mnie na facebooku, pytając czy chcę jechać na koncert zespołu X (będącego moim ulubionym). Pojechaliśmy. Później, gdy umówiliśmy się raz, drugi, trzeci, udało mi się dowiedzieć, że N. jednocześnie spotyka się z 35-latkiem i dodatkowo jeszcze jednym chłopakiem, moim rowieśnikiem. Cała trójka należy do batalionu Azow (co to za przyjemniaczki, polecam wygooglować) i lubi sobie poheilować w koszulce z Mussolinim na ulicach. Tu akurat kontakt się utrzymał, jednak na koleżeńskiej stopie.
5. D.
D. to kolejna osoba poznana przez portal randkowy. Wspólne włóczęgi po bunkrach, granie w karty, ogólnie bardzo moje klimaty co mocno mi zaimponowało. Jednak całość szlag trafił, jak zakomunikowała mi, że idzie na imprezę "zaliczyć jakiegoś kolesia".
Kobietki, też macie swoje za uszami (; jednak bez was byłoby nudno. Historii z tej beczki, mam nadzieję nie będę miał okazji zaprezentować w najbliższym czasie. Z tego względu, że chyba w końcu trafiłem na dziwaczkę w swoim typie.
Ocena:
43
(121)
Komentarze