Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72520

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Postanowiłam przejrzeć stare konto na portalu randkowym w celu przypomnienia sobie "smaczków", o których zapomniałam. I rzeczywiście, to prawdziwa kopalnia radochy, oto więc czwarta część "cyklu randkowego".

1. Nie mam zadatków na dobrą blacharę. Z aut rozpoznaję fiata 126p, poloneza i multiplę, z motocykli totalnie nic. Wbrew dociekliwości użytkownika Herbata (pozdrawiam!) nie robię się mokra, jak facet ma motocykl, chociaż jeździć lubię, ino zdecydowanie chętniej bym sama prowadziła, niż czepiała się jako pasażerka.

W każdym razie, pierwsza randka. Facet podjeżdża autem. Auto jak auto, w moim opisie: czerwone, fotele wygodne, pasy są, jakieś radyjko gra. Facet przez całą randkę raczej nieśmiały i stropiony, ale niby na mój widok nie zwiał, więc ok. Gdzieś pod koniec randeczki pyta:

- A samochód fajny?
- No fajny, ładny.
- Kosztował tatę (dużo piniondzów), bo on mi mówił, że bez auta to żadna dziewczyna mnie nie zechce...

Typ pod trzydziestkę mówi mi, że to pierwsza randka w jego życiu, bo przedtem samochodu nie miał. Czuję się dziwnie. On pewnie też. I tak razem siedzimy i jesteśmy skrępowani. A z randek i tak nic nie wychodzi.

W sumie nie wiem, kto tu był piekielny - pewnie tatuś randkowicza. Mam tylko nadzieję, że nie uznał potem, że najwyraźniej to czerwone autko to za mało i musi kupić synkowi jeszcze droższe.

2. W związku z tym, że Kylo Ren nadal nie przybył, aby wręczyć mi swój miecz świetlny w prezencie zaręczynowym (patrz poprzednia historia), przyczepił się do mnie S., który może miecza nie miał, ale miał firmę. Dużą firmę. W krótkiej rozmowie poinformował mnie trzy razy, jak wielka jest to firma, ile piniondzów generuje i czy jestem zainteresowana. Po tym, jak pochwaliłam, że firma fajna i ładna, i za ile by ją sprzedał, skoro tak ładnie reklamuje, S. obraził się. Chyba nie o to mu chodziło.

3. Najbardziej przerażająca randka życia. Facet wita mnie w garniaku, wyciąga próbnik z perfumami i pyta, czy bym dla niego nie pracowała i czy nie chciałabym zarobić DUŻYCH PINIONDZÓW. Obok niego dwaj koledzy w identycznych garniakach gapią się głodnym wzrokiem. Jako że nie udało mi się kupić firmy S., mówię, że w sumie chciałabym, ale teraz przepraszam, ale muszę iść do toalety przypudrować nosek. Nigdy tak szybko nie uciekałam :>

4. Notoryczne wiadomości typu "Chciałabyś, aby wspomóc cię finansowo"? Fajnie! Interes życia! Niestety, na kulturalną odpowiedź, że jasne, zaraz podam numer konta, faceciki się obrażają. Chyba nigdy już tych dużych piniondzów nie będę miała, ech.

5. Bardzo dziwni panowie, którzy na wstępie pytają, w jakiej sieci mam telefon. Jeśli odpowiedź jest niepoprawna, nie są zainteresowani znajomością. No ja rozumiem, może się nie przelewać, ale to już nie czasy, gdy telefon do innej sieci kosztuje krocie. Może jednak to dlatego, że w przeciwieństwie do S. nie mają dużych firm...

6. Pamiętacie gościa, który uważał, że jestem facetem, bo nie umiałam podać rozmiaru rajstop? Otóż chyba ta część garderoby robi furorę wśród randkowiczów, bo podbił do mnie jeszcze jakiś, który poprosił mnie o dobór rajstop. Dla siebie. No okej, nie takie rzeczy w życiu widziałam, kłopot w tym, że - jak już wiecie - nie mam o tym pojęcia. Zaleciłam porządną dawkę Google'a, hasło: jak dobrać numer rajstop. Maglował mnie jeszcze przez godzinę, że wolałby, abym ja mu pomogła, a ja w tym czasie doszłam do wniosku, że chyba rzeczywiście czekanie na Kylo jest najrozsądniejszym rozwiązaniem. Ewentualnie partenogeneza.

I na koniec jeszcze jedna rzecz, może nie piekielność, ale coś, czego kompletnie nie rozumiem, a mianowicie facetów wyrażających się w stylu "no cio tam verciu? jak tam mija dzionek? szłaś dziś do pracki?" Czy istnieje rejon Polski, w którym zwracanie się do podrywki jak do dwulatki to standardowe zachowanie?

Ciąg dalszy może nastąpi.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 312 (340)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…