Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72528

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Październik 2015.
Rutynowa kontrola naszej 3-miesięcznej córki u pediatry. Lekarka chwyciła małą za ręce, próbując tym samym sprowokować "podciąganie" dziecka do siedzenia, a tu... nic. Główka leży i ani myśli ruszyć do góry. Jeszcze druga i trzecia próba, bez efektu. Kobieta przewraca córkę na brzuszek, młoda dumnie podnosi swoją włochatą łepetynkę, sztywno trzyma i wlepia wielkie oczyska w pediatrę, jakby chciała powiedzieć "patrz, to mi wychodzi super!". Czyli nie jest źle.
Lekarka (młoda, sympatyczna, bardzo zaangażowana) stwierdziła dość słabe mięśnie odpowiadające za trzymanie główki w pionie i wręczyła nam skierowanie - tak na wszelki wypadek "niech córkę obejrzy neurolog i zdecyduje o rehabilitacji".

W domu przystępujemy do działania - ja wcielam w życie dodatkowe ćwiczenia z małą, mąż dzwoni do ośrodka rehabilitacyjnego (skierowanie było na konkretny oddział, bez możliwości realizacji w innym szpitalu/ośrodku NFZ). Co słyszy?
- Proszę pana, ale w tym roku już się nie uda. Zapisujemy dziecko na listę i będziemy po nowym roku dzwonić z konkretnym terminem.

Cóż było robić? Popytaliśmy znajomych, poszperaliśmy w internecie i po ok. tygodniu poszukiwań umówiliśmy się na prywatną wizytę u neurologa dziecięcego, mającą nastąpić już parę dni później. Pan doktor, wesoły brodacz (również miły i sympatyczny), zrobił szczegółowy wywiad, poprzewracał małą, powyginał, pomachał łańcuszkiem, podał smoczek do rączki, sprawdził chyba wszystkie możliwe odruchy. Pochwalił, że ćwiczenia już powoli dają pierwszy efekt. Zatem z neurologicznego punktu widzenia wszystko idzie w dobrym kierunku. "Oby tak dalej i zapraszam za miesiąc na kontrolę".

Podsumowując: cud i miód, a na orzeszki trzeba będzie jeszcze troszkę popracować. Odetchnęliśmy podwójnie, bo i w portfelu mniej do dźwigania przecież.

I tu historia mogłaby się bez piekielności zakończyć, ale...

...jest kwiecień 2016. Właściwie to już bardziej jego połowa. Odbieram telefon od męża:
- Kochanie, właśnie do mnie dzwonili z tego ośrodka rehabilitacyjnego, za tydzień możemy przyjechać. Co robimy?
Spojrzałam na naszą córkę. Nasze 9-miesięczne dziewczę, które właśnie wesoło przedreptało po czterech do kanapy. Tę, która sekundy później usiadła na podłodze, podniosła rączki do wspomnianego mebla i sobie przy nim stanęła.
- Odwołaj, może komuś się przyda.

niemowlę vs NFZ

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 236 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…