Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72602

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem roztrzepaną osobą, a okres ostatniej klasy liceum tylko pogarszał ten stan (wieczne niewyspanie, lekcje na pogańską 7.30).

Zbliżały się wtedy urodziny mojej kumpeli. Szykowałam jej "Zeszyt Mocy" pełen życzeń - od znajomych i od obcych osób. Brakowało jeszcze tylko wpisu jej chłopaka.
A chłopak - Mateusz, wtedy student, zaproponował, że podrzuci mnie do szkoły i tego wpisu dokona.

Umówiliśmy się na mało uczęszczanej uliczce, sporo przed moją pierwszą lekcją. Czas leciał, Mateusza nie ma. Wypatrywałam jego auta. Niecierpliwiłam się już strasznie, bardzo nie chciałam się spóźnić. Nauczycielka byłaby wściekła, że znowu nie jestem na czas!

W końcu - jedzie, zwalnia znacznie na mój widok. Podbiegam te kilka metrów w jego stronę i na szarpię za klamkę.

Ja: No wpuść mnie!

Podnosi "grzybek". Jaki on ślamazarny. Otwieram drzwi, wyginam się wsadzając już pół ciała do tego dość niskiego samochodu.
Jezu, jeszcze jakieś papiery na fotelu pasażera.

J: No weź mi te papiery spod tyłka!
Chłopak: Że co??
J: No weź mi te papiery spod tyłka, bo Ci pogniotę! Szybko musimy jechać, spóźnię się na chemię!

No to pojechał.

Przejechaliśmy może kilkanaście metrów, kiedy nawijając o chemii, spóźnieniach i strasznych konsekwencjach w końcu na niego spojrzałam:

J: O BOŻE!!! - Mój krzyk, szok i podskok na fotelu :D

To nie był Mateusz, a zupełnie niewinny, przypadkowy typek, który pewnie chciał się spokojnie dotoczyć autem do niedalekich świateł, gdy jakaś szurnięta panna zaczęła dobijać mu się do fury i wydawać rozkazy.

Szarpnęłam drzwi, wyskoczyłam jak poparzona. Nie pamiętam nawet, czy chłopaka przeprosiłam. Zarejestrowałam tylko, że miał garnitur, a że był to początek roku akademickiego i okolica uniwersytetu - pewnie był studentem.

Prawdziwy Mateusz zdążył się pojawić tuż za nami, mnie zgarnąć, wpis zrobić i faktycznie na te chemię dowieźć.

Wstydziłam się strasznie. Różne rzeczy się zdarzały, ale tego jeszcze nie grali. Od tego czasu staram się być przytomniejsza.

Zastanawiam się, co potem opowiadał Student o swoim poranku. Mam nadzieję, że był wyluzowany i z sytuacji się śmiał, a nie np. wystraszył. Chyba jednak to pierwsze, bo przecież autem ruszył :D

PS. Ja drzwi bym nie otworzyła :>

poranne absurdy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 232 (294)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…