Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#72627

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia świeża o służbie zdrowia.

Mój młodszy brat 3 dni temu miał operacje na wycinanie wyrostka robaczkowego w związku z czym przez następne 3 dni nie mógł jeść ani pić. Wszystko jasne, aczkolwiek ciężko bo brat ma 9 lat. Mały zachowywał się dzielnie, płakał, ale wiedział że nie może. Najgorsze było to że w sali oprócz niego była 2 dzieci,które mogły normalnie jeść i których rodzice hojnie obdarowywali przekąskami. Rozumiem, trzeba jeść, ale jeśli mama takiego dziecka siada naprzeciwko łóżka mojego brata i je kanapki, czy inne takie zachwycając się jakie są dobre, to krew mnie zalewa. Kiedy jest pora obiadu nikt nie krępuje się jeść na jego oczach , komentując jakie to jedzenie jest pyszne, już pomijając zapachy które roznoszą sie na całym piętrze.
W sali obok była dziewczynka, która też nie mogła jeść, więc moja mama zapytała lekarza, czy moglibyśmy zmienić salę, lekarz powiedział że sie zastanowią. Później, by czegoś się dowiedzieć moja mama poszła do pokoju pielęgniarek, z tą samą sprawą na co one, że mój brat jest już duży i że sobie poradzi. Jedna pani poinformowała, że ona kiedyś musiała nie jeść przez 5 dni (nie ma jak porównywanie się do 9-latka mając ponad 40 ;)) W każdym razie brata nie przeniesiono. Dzisiaj, wcześniej wspomniana pielęgniarka, przyszła i powiedziała mojemu bratu, że on na pewno nie będzie dzisiaj pił (po uprzedniej informacji od lekarza, że jak najbardziej dzisiaj już tak) na co on oczywiście zareagował płaczem.(Jednak kto by się spodziewał! Młody wieczorem już pił)
Nie mogę zrozuzumieć takich ludzi ; -; Czy oni czerpią przyjemność z cierpienia innych? Nie wiem jak to podsumować, co o tym myśleć.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 35 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…