Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72661

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed kilku dni.
Wiosna. Z pracy wracam ok. godz. 20:00-21:00, więc jeszcze na dworze jest szaro (ale jeszcze nie całkiem ciemno). Kawałek mojej trasy ciągnie się przez teren niezabudowany, niestety brak tam też latarni. Z racji, że na drogi wyjechali też rowerzyści, należy zwolnić pedał gazu.

Jadę więc spokojnie i nic nie wzbudza mojego niepokoju, do czasu zobaczenia ok. 5 m od pobocza sarenki.
Niestety sarna źle oszacowała moment swojego przejścia przez drogę i szybkim susem wskoczyła mi pod auto. Szybkie hamowanie i wyskakuję z auta. Za mną hamuje kolejny kierowca (nazwijmy go Paweł). Pyta, czy nic mi się nie stało i czy w jakiś sposób mi pomóc.
Ja w szoku. Obchodzę auto i stwierdzam, że sarna jeszcze żyje.

Co zrobić? Zderzak tylko lekko zarysowany i minimalnie wgnieciony, a zostawić zwierzaka nie mogę. Decyduję o telefonie na Straż Miejską.
Paweł postanawia mi towarzyszyć w razie potrzebnego świadka w sytuacji.

SM - pani dyspozytorka z SM
J - ja
J: Dobry wieczór, chcę zgłosić potrącenie sarny. Stoję na ulicy Ciemnej za przejazdem kolejowym. Sarna jeszcze żyje.
SM: A w czym ja pomogę? Jak żyje, to wstanie! Mamy ważniejsze zgłoszenia. Proszę powiadomić Służby Leśne!
J: Aha.

I tu następuje koniec połączenia. Teraz chwila na wyszukanie numeru do SL. Internet ratuje sytuację.
Szybkie powiadomienie o zdarzeniu, już jadą. Będą do 15 min.
Biedna sarna ledwo oddycha. Przeczuwam, że już nie za długo.
Dzwonię na Policję, zgłaszam sytuację i proszę o przyjazd drogówki. Potrzebuję ich odpis do ubezpieczalni.

Po 30 min podjeżdża samochód ze SL. Sprawdzają stan zwierzęcia. Niestety do uśpienia. Pytam, czy uzyskam od nich jakieś zaświadczenie o wypadku, bo policji jeszcze nie ma.
Uzyskuję zgodę na wykonanie zdjęć na potrzeby ubezpieczalni. Panowie pakują zwierzaka do samochodu i odjeżdżają.

Po kilkunastu kolejnych minutach oczekiwania na Policję, dzwonię ponownie. Dowiaduję się o wypadku kilka ulic dalej i drogówka nie da rady szybciej przyjechać. Pytam więc, czy mogę udać się na komendę, aby złożyć wyjaśnienia i otrzymać opis wydarzenia z Policji do ubezpieczalni. W słuchawce słyszę: Absolutnie!

Paweł zaproponował swoje towarzystwo. Dzięki temu czekanie przez kolejne 30 min było jakoś znośne.
Przyjechali! Po jedynych 2 godzinach od felernego wypadku.
Składam wyjaśnienia. Paweł wyjaśnia swoją obecność i potwierdza moją wersję wydarzeń.

P - Policjant, PŁ: Paweł
P: A gdzie sarna???
J: No przyjechali ze SL i zabrali.
P: A to skąd ja mam mieć pewność, że to była sarna, a nie zwykłe zagapienie np. w drzewo? Dokumenty proszę!
Posłusznie i z racji późnej pory podaję dokumenty.
J: Mam zdjęcia jako dowód, a tu jest świadek. Ja proszę tylko o zaświadczenie do AC.
P: Ale tu się należy mandat!!
J: Za co??? - Po godzinie 22:00 budzę się ponownie.
P: Jest znak ostrzegawczy, że zwierzęta występują na drodze.
J: Ta sarna wyskoczyła zaraz przed moim autem! Nie stała na drodze! Zostały zawiadomione konkretne służby.
P: Mandat 200 zł zostaje przyjęty, czy oddajemy sprawę do sądu?
PŁ: Mogę potwierdzić, że ta sarna wyskoczyła na drogę.
J: To nie było celowe potrącenie. Przy czym w innej sytuacji skończyłoby się na większych szkodach!
P: Proszę podpisać, albo zostanie wysłane zawiadomienie o postępowaniu sądowym.

Odbieram ze złością wymalowaną na twarzy mandat, Policjanci się pakują i jadą w swoją stronę. A ja zostaję z mandatem.
Oczywiście odwołanie od mandatu już jest w toku. Na szczęście mój towarzysz obiecał swoją pomoc.
Człowiek prosi o pomoc, a zostaje potraktowany gorzej niż się tego spodziewa.

policja

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 298 (358)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…