Opowieść o tym, dlaczego mnie teściowa nienawidzi.
Męża poznałam kilka lat temu przez internet. Szybko okazało się, że P dość dużo czasu spędza przed komputerem. Ja wolałam spędzać czas aktywnie, więc zaczęłam go wyciągać a to na rower, a to basen, kupił nawet karnet na siłownię, żeby mi towarzyszyć. Wychodziliśmy do kina, klubów i P szybko zaczął organizować nam jakieś wyjazdy na weekend czy inne rozrywki.
Nie spodobało się to jego mamusi, bo P nie mógł już fundować jej zakupów! O ile wcześniej grał w gry, to nie potrzebował aż tyle pieniędzy i część wypłaty mogła iść na mamine zachcianki. Po jakimś czasie zaczęły się teksty o tym, jak to P odsuwam od rodziny, jak to on się zmienił(na gorsze oczywiście), że naciągam go tylko na kasę, bo taka dziewczyna nie zwróciłaby uwagi na P (nie ma to jak własne dziecko obrazić) i ogólnie będzie miał ze mną źle. Na szczęście on sam w żadne słowo matki nie uwierzył i stwierdził, że to dzięki mnie wreszcie zaczął żyć. Po roku znajomości zamieszkaliśmy razem - ja teraz na pewno P na dziecko naciągnę, rzucę pracę i on będzie musiał mnie utrzymywać, a na wieść o zaręczynach mało nie wyrzuciła nas ze swojego mieszkania.
Na ślubie się nie pojawiła. Jeśli już zaprasza P do siebie, to ma pojawić się sam. Na imprezach rodzinnych udaje, że mnie nie ma. Na wieść o tym, że jestem w ciąży, odpowiedziała tylko "aha" i jak łatwo się domyślić ma to gdzieś. Wszystko tylko dlatego, że uwolniłam jej syna od komputera, przez co musiała zacząć sama płacić za swoje zachcianki.
Męża poznałam kilka lat temu przez internet. Szybko okazało się, że P dość dużo czasu spędza przed komputerem. Ja wolałam spędzać czas aktywnie, więc zaczęłam go wyciągać a to na rower, a to basen, kupił nawet karnet na siłownię, żeby mi towarzyszyć. Wychodziliśmy do kina, klubów i P szybko zaczął organizować nam jakieś wyjazdy na weekend czy inne rozrywki.
Nie spodobało się to jego mamusi, bo P nie mógł już fundować jej zakupów! O ile wcześniej grał w gry, to nie potrzebował aż tyle pieniędzy i część wypłaty mogła iść na mamine zachcianki. Po jakimś czasie zaczęły się teksty o tym, jak to P odsuwam od rodziny, jak to on się zmienił(na gorsze oczywiście), że naciągam go tylko na kasę, bo taka dziewczyna nie zwróciłaby uwagi na P (nie ma to jak własne dziecko obrazić) i ogólnie będzie miał ze mną źle. Na szczęście on sam w żadne słowo matki nie uwierzył i stwierdził, że to dzięki mnie wreszcie zaczął żyć. Po roku znajomości zamieszkaliśmy razem - ja teraz na pewno P na dziecko naciągnę, rzucę pracę i on będzie musiał mnie utrzymywać, a na wieść o zaręczynach mało nie wyrzuciła nas ze swojego mieszkania.
Na ślubie się nie pojawiła. Jeśli już zaprasza P do siebie, to ma pojawić się sam. Na imprezach rodzinnych udaje, że mnie nie ma. Na wieść o tym, że jestem w ciąży, odpowiedziała tylko "aha" i jak łatwo się domyślić ma to gdzieś. Wszystko tylko dlatego, że uwolniłam jej syna od komputera, przez co musiała zacząć sama płacić za swoje zachcianki.
Ocena:
344
(400)
Komentarze