Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72703

przez ~Paciia ·
| Do ulubionych
Historia o tym, jak można odbierać dziecku marzenia.

Jako mały szkrab uwielbiałam wszelkiego rodzaju zajęcia artystyczne - technika, plastyka itp. Jednak moje serce skradło aktorstwo.

Kiedy miało być jakieś przedstawienie na przykład, na dzień wiosny czy dzień babci, to z ekscytacji nie mogłam spać po nocach.
Zawsze wyobrażałam sobie, że gram główną rolę. Dlaczego tylko wyobrażałam? Bo Pani wychowawczyni nigdy nie chciała mnie do żadnej zaangażować.

Zawsze się zgłaszałam, prosiłam i byłam chętna do każdej roli, a trafiałam na szary koniec do śpiewania piosenek z dziećmi, które z przedstawieniami nie chciały mieć nic wspólnego. Każde tego typu wydarzenie było dla mnie okropnym zawodem. Wychowawczyni wolała wybierać dzieciaki, które się nie uczyły tekstu lub w dzień przedstawienia nie przychodziły niż mnie. Po prostu mnie ignorowała lub wymyślała różne wymówki.

Jeden raz w dzień występu rozchorowała się koleżanka grająca dobrą wróżkę i narratorkę. Jako że byłam jedyną dziewczynką bez roli, dostałam tekst. Wykułam go na pamięć w pół godziny - pani stwierdziła, że jednak sama przeczyta tę rolę, więc mogę usiąść na widowni.
Powód? Byłam za gruba i za brzydka jak na dziewczynkę.

Któregoś razu wyjechaliśmy całą klasą do sąsiedniej szkoły na uroczystość pierwszego dnia wiosny. Odbywał się konkurs, w którym trzeba było spośród dziewczynek z klasy wybrać panią wiosnę - czyli najbardziej kolorowo ubraną dziewczynkę. Dzień wcześniej cały wieczór spędziłam z babcią na wybieraniu kolorowych ubrań i kokardek do włosów. Babcia uszyła mi specjalnie na tę okazję kolorową spódniczkę.

Wyglądało na to, że w końcu zabłysnę na scenie, ponieważ jako jedyna z koleżanek z klasy miałam odpowiedni strój. Kilkanaście minut przed występem pani rozmawiała z koleżanką (wychowawczynią innej klasy z mojej szkoły). Po chwili zostałam zawołana i obie panie dyskutowały przy mnie (8-letnim dziecku), czy nie jestem za brzydka na panią wiosnę. Bo niby mam dobry strój, ale za bardzo pucata i twarz nie ta. Piętnaście minut później cała klasa z obiema paniami szykowały strój ze znalezionej bibuły dla Mariki - najładniejszej dziewczynki z klasy. Na sam koniec pani kazała mi ustać obok Mariki i zrobiła głosowanie, która z nas lepiej wygląda i powinna wystąpić. Chyba nie muszę mówić, kto został wybrany?

Po tym wydarzeniu zupełnie się wycofałam, nie zgłaszałam się na lekcjach, chociaż znałam odpowiedzi, nie chodziłam do tablicy. Nawet kiedy miałam jako jedyna zadanie domowe. Podstawówka minęła, pani wychowawczyni również, ale ja nadal pozostałam na uboczu. Przestało mi się chcieć uczyć, kiedy było jakieś wydarzenie czy konkurs uciekałam gdzie pieprz rośnie. Chodziłam do szkoły, aby tylko jakoś zdać i mieć spokój.
Aktorstwo pozostało głupim marzeniem, a moim jedynym hobby były książki.

Nie napisałam o tym, żeby się wyżalić i zrobić z siebie ofiarę. Minął tydzień od mojego debiutu na deskach teatru. Jak tam trafiłam? Zostałam zaprowadzona siłą na casting przez męża.
Mam 25 lat i właśnie spełniam marzenia przekreślone przez pewną kobietę w dzieciństwie. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi, młodszym rodzeństwem czy bratankami, nie pozwólcie, żeby szkoła, która powinna ich rozwijać i wspierać, podcinała skrzydła.

szkoła

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 409 (451)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…