Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#72734

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z rodziną najlepiej na zdjęciach... Niestety jak widać jest to prawdą. Słowem wstępu - jesteśmy zwyczajną rodziną 2+2. Moi rodzice już trochę po 40. Mój brat po 20, ma żonę i dwójkę dzieci - jedno 7 lat, drugie 1,5. Rodzice i brat mieszkają w małej mieścince pod Łodzią. Ja natomiast w Łodzi chodzę to technikum i wynajmuję sobie kawalerkę. Ze mną pomieszkuje mój chłopak.

Normalna rodzina prawda? No jednak nie, bo jest w niej jedna czarna owca, którą jestem ja. Miałam 12 lat kiedy urodził się mój bratanek. Nigdy nie lubiłam dzieci, nie chciałam z nimi przebywać a nawet jako dziecko byłam typem samotnika. Nikt jednak nie przypuszczał, że będą ze mną takie problemy. Kiedy tylko mały berbeć pojawiał się w zasięgu wzroku (lub też częściej - słuchu) ja wpadałam w panikę. Robiłam w tył w zwrot i uciekałam na dwór albo płakałam i błagałam rodziców aby pozwolili mi wyjść. Zostawiona sam na sam z chodzącym już maluchem usiadłam w kącie i bałam się nawet otworzyć oczy. Każda wizyta, lub co gorsza pozostawienie dziecka do opieki moim rodzicom kończyła się awanturą.

Moja mama zawsze widziała, ze jest coś nie tak. Próbowała mi tłumaczyć, pytała się dlaczego tak reaguję, chciała mnie nawet zabrać do psychologa. Czemu tego nie zrobiła? Otóż mój kochany tatuś w tej chwili zaczynał wrzeszczeć, że jestem niewychowanym potworem, że lepiej by było gdybym się nie urodziła. Pytał, czemu nie mogę być normalna jak mój brat. Doszło nawet do tego, że kiedy chciałam wybiec z domu złapał mnie za rękę, szarpnął i chciał uderzyć, ale ja byłam szybsza. Nie wiem, skąd miałam tyle siły, ale krew się polała a ja noc spędziłam u koleżanki.

Oczywiście za wszystkie te kłótnie obwiniałam siebie. Bo to ja jestem nienormalna, bo nienawidzę dzieci. Bo nie mogę się zmusić nawet do odezwania się do nich. Wciągnęłam się w złe towarzystwo. Mimo to dalej uczyłam się bardzo dobrze, więc nikt nic nie podejrzewał. Ja tymczasem paliłam papierosy i zioło, piłam alkohol. Warto dodać, że nie miałam nawet 14 lat. Niestety to tylko pogorszyło sytuację, zaczęłam się samookaleczać. Miałam bardzo głębokie blizny na lewym przedramieniu, które obecnie przykryłam tatuażami. Nie tylko używałam żyletki, ale też gasiłam papierosy na ręce, parzyłam się rozgrzanymi metalowymi przedmiotami, raz nawet wsadziłam rękę do wrzątku, Rodzicom powiedziałam, że to wypadek.

Dopiero niedawno, kiedy poznałam mojego chłopaka poszłam do psychologa. Dowiedziałam się, że cierpię na pedofobię - irracjonalny lęk przed dziećmi. Zaczęłam terapię, skończyłam z cięciem się i staram się rzucić palenie. Mój tata natomiast dla odmiany uważa mnie teraz za psychola. Przestałam do nich przychodzić, bo każda wizyta kończyła się gadką w stylu "Jakie dzieci są cudowne, i że każdy powinien mieć dziecko". Obecnie kontakt utrzymuję tylko z moją mamą... Do wczoraj.

Jeszcze dziś mnie trzepie, jak o tym myślę. Godzina 19, dzwonek do drzwi. Na progu nie kto inny jak tata we własnej osobie. Z dwójka dzieci. Dowiedziałam się, że brat z żoną wyjechał na urlop a dzieci są u rodziców. Natomiast oni (a właściwie mój tata) chcieli sobie iść na imprezę (o imprezowaniu mojego taty to zupełnie inna historia). I chcą zostawić dzieci. U mnie. Jak tylko to usłyszałam wpadłam w panikę, zaczęłam płakać, zatrzasnęłam ojcu drzwi przed nosem i usiadłam na podłodze.

Mój ojciec za to zaczął się wydzierać na klatce. Że jestem niewdzięczna, że oni mnie wychowali i cały swój czas mi poświęcali a ja nie mogę im jednej przysługi zrobić. Że mnie wydziedziczy, że mnie nienawidzi itp. Ja już cała we łzach. Wtedy natomiast do akcji wkroczył mój chłopak i po prostu w paru słowach powiedział mojemu rodzicowi, co sobie o nim myśli i co ma teraz zrobić ze swoją szlachetną osobą. Nie było to ani grzeczne, ani miłe. Sam mnie potem przeprosił, ale jak przyznał - krew go zalała. Ja z nerwów wypaliłam paczkę papierosów w 15 min.

I to nie jest wcale tak, że ja nie szanuję mojego ojca. To jest zdecydowanie najbardziej słowny człowiek jakiego znam. I również nie siedzi 24/7 przed telewizorem ale pracuje. Razem z matką starają się mi zapewnić warunki do nauki, do czego ja się też powoli dokładam. Ale mama zawsze potrafiła mi okazać zrozumienie. Smutne, że dla mojego ojca jestem zwykła wariatką.

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 37 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…