Wyjazd służbowy do jednej ze stolic w b. Jugosławii. Sekretariat firmy rezerwuje mi hotel, z uwzględnieniem moich stałych, nieskomplikowanych wymagań: ma być dostępny parking, wi-fi w pokoju i całodobowa recepcja. Więcej nie wymagam, może być nawet łazienka na korytarzu. Hotel jest w centrum miasta, więc dziewczyna z naszego sekretariatu upewnia się, czy na pewno jest parking dla gości hotelowych i prosi o rezerwację miejsca postojowego. Dowiaduje się, że rezerwacji na parkingu nie prowadzą, bo miejsc zawsze wystarcza.
Dojeżdżam na miejsce po północy i okazuje się, że miejsc oczywiście nie wystarczyło. Pokazanie maili w kwestii rezerwacji też nie pomogło, recepcjonistka (mówiąc po serbsko-chorwacku, który to język rozumiem na tyle, by się dogadać w hotelu) twierdziła, że ona nie zna angielskiego, więc nie może zrozumieć co tu jest naobiecywane, a miejsca nie ma i koniec.
Okazało się to problemem, bo w centrum miasta postój nie dość, że płatny, to jeszcze ograniczony do dwóch czy trzech godzin. Nie ma zatem możliwości zostawienia auta na ulicy przed hotelem, nawet jakbym nawrzucała do parkomatu miliony monet.
Recepcjonistka w trzygwiazdkowym, nie najtańszym hotelu nie była w stanie mi pomóc w żaden sposób. Nie umiała wskazać żadnego parkingu w okolicy, gdzie mogłabym nawet sama za to parkowanie zapłacić dodatkowo. Powiedziała jeszcze nawet coś takiego, że to dobry hotel, więc goście przybywają zwykle samolotem lub koleją (to ciekawe dlaczego wszystkie miejsca na parkingu są w takim razie zajęte).
Musiałam pojechać zaparkować poza granicą strefy płatnego parkowania i zamówić taksówkę stamtąd pod hotel. Położyłam się spać o 2.30 zamiast 0.30, zapłaciłam za taksówkę (na szczęście niewiele) i nie mówię już o tym, że auto musiało stać porzucone na jakimś parkingu pod jakimś blokiem w Belgradzie.
No cóż, już wiem, gdzie się nie zatrzymać podczas następnego wyjazdu do Belgradu, a jakby ktoś miał jakieś miejsce sprawdzone (nawet bardzo skromne, ale z parkingiem i bez chamstwa na recepcji), to dajcie znać.
Dojeżdżam na miejsce po północy i okazuje się, że miejsc oczywiście nie wystarczyło. Pokazanie maili w kwestii rezerwacji też nie pomogło, recepcjonistka (mówiąc po serbsko-chorwacku, który to język rozumiem na tyle, by się dogadać w hotelu) twierdziła, że ona nie zna angielskiego, więc nie może zrozumieć co tu jest naobiecywane, a miejsca nie ma i koniec.
Okazało się to problemem, bo w centrum miasta postój nie dość, że płatny, to jeszcze ograniczony do dwóch czy trzech godzin. Nie ma zatem możliwości zostawienia auta na ulicy przed hotelem, nawet jakbym nawrzucała do parkomatu miliony monet.
Recepcjonistka w trzygwiazdkowym, nie najtańszym hotelu nie była w stanie mi pomóc w żaden sposób. Nie umiała wskazać żadnego parkingu w okolicy, gdzie mogłabym nawet sama za to parkowanie zapłacić dodatkowo. Powiedziała jeszcze nawet coś takiego, że to dobry hotel, więc goście przybywają zwykle samolotem lub koleją (to ciekawe dlaczego wszystkie miejsca na parkingu są w takim razie zajęte).
Musiałam pojechać zaparkować poza granicą strefy płatnego parkowania i zamówić taksówkę stamtąd pod hotel. Położyłam się spać o 2.30 zamiast 0.30, zapłaciłam za taksówkę (na szczęście niewiele) i nie mówię już o tym, że auto musiało stać porzucone na jakimś parkingu pod jakimś blokiem w Belgradzie.
No cóż, już wiem, gdzie się nie zatrzymać podczas następnego wyjazdu do Belgradu, a jakby ktoś miał jakieś miejsce sprawdzone (nawet bardzo skromne, ale z parkingiem i bez chamstwa na recepcji), to dajcie znać.
hotel
Ocena:
248
(284)
Komentarze