Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72846

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przejrzeniu ponad trzystu stron z Piekielnymi Historiami, postanowiłam opisać tu zdarzenie, które według mnie było Piekielne. Wam pozostawiam opinię, czy rzeczywiście zasługuje to na miano Piekielności :)

Mieszkam w małej wsi na Śląsku. Wieś spokojna, ponad 3 tysiące mieszkańców, ten zna tego, a ten tamtego. Jak to na wsi - ośrodek zdrowia, pragnący pomóc każdemu. Nie do końca.

Mam prawie 20 lat, więc jestem już na tyle duża żeby zarejestrować się do lekarza i pójść na wizytę bez rodzica. Istotne jest też to, że od 7 lat leczę się na nadciśnienie tętnicze. W mojej przychodni w godzinach porannych przyjmuje Pani doktor X, a w popołudniowych Pan doktor Y.

Tydzień temu zostało mi już tylko kilka tabletek. Muszę brać je rano i wieczorem, rano lek na literkę A oraz S, wieczorem 2 tabletki na literkę A. Dzwonię więc do przychodni w wiadomym celu. Wynikł z tego taki oto dialog:

[J] ja, [PR] piekielna rejestratorka.

[J] Dzień dobry. Chciałbym się na jutro zarejestrować do Pani doktor X.
[PR] Nie ma miejsca. Przyjdź za 3 dni.
[J] A do Pana doktora Y?
[PR] Nie ma miejsca. Przyjdź za 4 dni.
[J] Nie dałoby rady wcześniej? Tak się składa, że leczę się na nadciśnienie a za 3 czy 4 dni nie będę miała już tabletek. Zajmę Pani doktor/Panu doktorowi dosłownie 5 minut. Zależy mi tylko na recepcie.
[PR] (chwila ciszy) Przyjdź jutro przed 13, zaniosę wtedy Twoją kartotekę i jakoś Cie wcisnę.

Z reguły, jeśli mówią, że ma się być na konkretną godzinę to przychodzi się kilkanaście minut szybciej - a nuż nie będzie kolejki :) Na miejscu byłam o 12:30, wchodzę do ośrodka i co widzę? Pusty korytarz, pusta poczekalnia, nikogo przede mną. Nikogo. Zakładając, że może jakiś pacjent jest w środku, siadam grzecznie i czekam aż mnie ktoś zawoła. Trochę długo to trwa, więc pukam do drzwi, Pani doktor krzyczy "proszę". Wchodzę, a tam żadnego pacjenta, za to kawka na biurku stoi. Siadam, mówię po co przyszłam. Lekarka szuka mojej kartoteki na stercie innych. Okazuje się, że mojej brak. Telefon na rejestrację, moja kartoteka nawet nie była odszukana. Po chwili PR przynosi moją kopertę. Swoją sprawę załatwiłam w 3 minuty. Gdy wyszłam z gabinetu, w poczekalni nadal było pusto :)

No ale przecież kolejki, dużo pacjentów, natłok obowiązków. Jedyne pytanie, które nasuwa mi się do głowy: Serio?

Takich i bardziej piekielnych historii mam jeszcze sporo. Chętnie o nich opowiem :)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 203 (279)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…