Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72883

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O dokarmianiu obcych dzieci.
Mam córkę, która jest uczulona na dość dużo składników spożywczych - m.in. kakao, orzechy, wanilię - więc na składniki, które można spotkać w większości słodyczy. Dlatego słodkości nie zrobione w domu, poddawane są rzetelnej kontroli rodzicielskiej.

Teraz córka jest już sześcioletnią, rozumną młodą damą, która wie co może, jakie ma ograniczenia i jakie są konsekwencje złamania zasad, ale gdy była mniejsza, na widok "zakazanego owocu" rozbłyskały jej oczęta.

Dlatego też cholery dostawałam, gdy ludzie na ulicy (najczęściej starsze panie) raczyły moje dziecko słodkościami.
1. Spacerujemy sobie ścieżką w parku, córka (wtedy max. 2 lata) biegnie sobie kilka kroków przede mną. Zatrzymuje ją starsza pani i wręcza cukierka, a moje dzieciątko oczywiście siup od razu do buźki. Starsza pani mogłaby dodać wtedy historię na piekielnych o matce furiatce, która opieprzyła ją trzy pokolenia wstecz. Całe szczęście cukierek okazał się landrynką, która nie spowodowała reakcji alergicznej ani zakrztuszenia (dzieciak na takiego cukierka był jeszcze za mały).

2. Wizyta w sklepie. Córa trochę starsza prosi o lizaka, cukierka, cokolwiek słodkiego. Tłumaczę jej spokojnie, że w domu mamy obiad, a potem dostanie ciastko - żeby chwilę wytrzymała. Córa rozumie, choć smutna. No i wkracza "dobry dziadek", że on jej kupi. Dziękuję, ale odmawiam. Dziadek naciska, dziecko patrzy zdezorientowane. Próbuję spokojnie rozmawiać, ale pan zaciął się, że jak ja nie chce, to on kupi i już. Biorę dzieciaka na ręce i wychodzę.

3. Sporo starszych pań pyta czy może dać cukierka/ciasteczko. To nie byłoby piekielne (chociaż wolałabym żeby dzieciak w ogóle niczego od obcych nie brał, ale rozumiem, że to z dobrego serca), gdyby nie to, że gdy mówię, że dzieciak alergiczny i niestety nie, bo po prostu nie wiem co się w tej słodkości znajduje, zaczyna się pieprzenie o tym, że dawniej alergii nie było, że to nowoczesny wymysł, że zabieram dziecku dzieciństwo i radość. Jednej takiej pani już zirytowana powiedziałam, że jak córka zje tego orzecha od niej, to jej dzieciństwo naprawdę może się w jednej chwili skończyć - do tego razem z życiem. Poszła obrażona.

sklepy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 314 (360)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…