Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72932

przez ~fara ·
| Do ulubionych
Mam dwie siostry i jednego brata. Pomimo tego, że jestem najmłodsza byłam traktowana przez rodziców najgorzej. Nie miało znaczenia jak dobrze się uczyłam i jaka byłam posłuszna i grzeczna - w ich oczach byłam najgorszym dzieckiem. Bez przerwy na mnie narzekali, porównywali do reszty rodzeństwa i podcinali skrzydła. Nie mogłam jechać na żadną szkolną wycieczkę czy rodzinną uroczystość. Cały czas dostawałam kary za jakieś bzdury typu: niedokładnie umyta podłoga. Wykonywałam samodzielnie ponad połowę domowych obowiązków włącznie z gotowaniem obiadu, do tego musiałam mieć świadectwo z paskiem i wzorowe zachowanie w szkole. W ten sposób całe dzieciństwo spędziłam w pokoju ukrywana przez rodziców niczym Harry Potter.

A czego wymagali od brata i sióstr? Niczego... Obie siostry były traktowane jak księżniczki i duma rodziny. Obie równie leniwe i ambitne obrały sobie na cel znalezienie bogatego faceta, przy którym spokojnie będą mogły leżeć i pachnieć nic nie robiąc.
Brat jako rodzynek był wychwalany pod niebiosa i noszony na rękach. Miał wszystko czego tylko sobie zażyczył pomimo tego, że pił i palił, nie zdał do następnej klasy w zawodówce. Matka do końca jego edukacji przygotowywała mu ubrania do szkoły i odejmowała ponad połowę swojej wypłaty na jego zachcianki.
Kiedy tylko próbowałam się buntować, zgłosić swój sprzeciw czy normalnie porozmawiać z którymś z rodziców - oboje już mnie pakowali i wyrzucali z domu. Nie miałam prawa głosu. Nikt z rodzeństwa nigdy się za mną nie wstawił, bo nie było im to na rękę. Sytuacja zmieniła się w czasach licealnych.

Teraz zamiast straszeniem mnie wyrzuceniem z domu, dostałam jasny komunikat:

"18-cie lat i idziesz na swoje, bo nie będziemy całe życie cię utrzymywali, kiedy sami nie mamy pieniędzy".

Uświadomiłam wtedy sobie, że nigdy ich podejście się nie zmieni. Wzięłam sprawy w swoje ręce i poszłam do najlepszego liceum w mieście. Uczyłam się bez przerwy i udało mi się załapać na wymianę międzynarodową. Żyłam z stypendium i dorabianiu na zmywaku w weekendy. Potem zamieszkałam w internacie, a z rodzicami nie miałam żadnego kontaktu. Przez te kilka lat ani razu nie dostałam zaproszenia na święta czy tak... po prostu. Nawet nie zadzwonili. Kiedy ja próbowałam się kontaktować, to albo nie mieli czasu, albo krzyczeli, że nie jestem pępkiem świata i oni mają swoje życie. Nie wiem dlaczego tak było, może po prostu byłam nieplanowanym i niechcianym dzieckiem.

Dziś nie mogę się uwolnić od wydzwaniającej i wpadającej z ciastem w odwiedziny matki. Mam 27 lat, pracuję na wysokim stanowisku i mam świetne studia. Zarabiam trzy razy tyle co oni oboje. We wrześniu wychodzę za mąż za mężczyznę mojego życia, z którym prowadzę wspólną firmę. Rodzice przypomnieli sobie o mnie, kiedy dowiedzieli się ile zarabiam i jak mi się powodzi. Brat i jedna z sióstr nadal mieszkają na garnuszku rodziców. Najstarsza siostra wyprowadziła się, ale nie potrafi sobie poradzić bez ich finansowej pomocy.

Wczoraj matka płakała w słuchawkę mojemu narzeczonemu zdziwiona, że nie chciałam umieścić brata na kierowniczym stanowisku u nas w firmie. Ogólnie jestem wyrodną córką, ponieważ nie chcę pomóc swojemu własnemu bratu i siostrze, która jest w drugiej ciąży (w obu przypadkach ojciec nieznany). Jak ja mogłam zapomnieć o swoich najbliższych! Przecież im się coś ode mnie należy, skoro mi się teraz powodzi, a oni muszą biedni odkładać każdy grosz!

Od tego czasu regularnie słyszę od rodziny czy starych znajomych jaka ze mnie nie jest "wielka Pani" i niewdzięcznica. Plotki rozsiewa oburzone rodzeństwo, które nawet nie pofatygowało się porozmawiać ze mną osobiście. I rodzice roku, dla których stałam się kimś kiedy zaczęłam zarabiać. Tylko, że mi już nie zależy na tym aby mnie szanowali i kochali, i jest mi dobrze będąc tym najgorszym dzieckiem :)

rodzina praca rodzice rodzeństwo

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 400 (498)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…