Podobno 70% działalności gospodarczych upada w ciągu pierwszych 5 latach. Po dzisiejszym dniu chyba wiem dlaczego.
Chciałam kupić siarczan miedzi i elektrolit do akumulatorów albo ewentualnie stężony kwas siarkowy. Nie są to rzeczy, które leżą w supermarkecie między chlebem i masłem, więc z pomocą wujka google wyszukałam kilka sklepów specjalistycznych, wsiadłam w samochód i w drogę.
Sklep 1:
Na budynku ogromny szyld z nazwą sklepu. Na drzwiach natomiast mała, wygnieciona kartka, że sklep został przeniesiony do budynku obok. No to drepczę do budynku obok. Problem w tym, że znajduje się tam tylko sklep z farbami i nic więcej. Sprzedawcy nic nie wiedzą. Super.
Sklep 2:
Na drugim końcu miasta. Jadę powolutku, szukam numeru 128. Przejechałam raz, drugi, no nie ma. Za trzecim razem prawie się zatrzymałam (bo akurat nic nie jechało). Patrzę, jest numer 128! Problem w tym, że pod tym numerem znajduje się dom jednorodzinny, zero szyldów, nazwy firmy, nic. Pani, która akurat była w ogródku była szczerze zdziwiona, że szukam sklepu z odczynnikami. Zaczynam się lekko wkurzać.
Sklep 3:
Na takim za...kuprzu, że musiałam włączyć GPS w mieście, w którym mieszkam od urodzenia, żeby tam trafić. Znowu dom jednorodzinny, ale tym razem szyld jest. Jest również dzwonek przy bramce. Dzwonię - cisza. Dopiero po chwili zauważyłam, że na małej tabliczce są podane godziny pracy: poniedziałek-piątek 9-15. Mhm, ok. Urlopu specjalnie dla nich brać nie będę.
Sklep 4:
Pan był bardzo zły, że mu przeszkodziłam oglądanie fejsbuczka.
"Siarczan miedzi? No gdzie, nie ma!"
No tak, spodziewam się, że będą mieli coś, co widnieje w ofercie na ich stronie internetowej. Wydziwiam.
Bilans: 2 godziny kręcenia się jak g... w przeręblu po mieście i nic nie udało mi się załatwić.
Zamówiłam wszystko na allegro.
Chciałam kupić siarczan miedzi i elektrolit do akumulatorów albo ewentualnie stężony kwas siarkowy. Nie są to rzeczy, które leżą w supermarkecie między chlebem i masłem, więc z pomocą wujka google wyszukałam kilka sklepów specjalistycznych, wsiadłam w samochód i w drogę.
Sklep 1:
Na budynku ogromny szyld z nazwą sklepu. Na drzwiach natomiast mała, wygnieciona kartka, że sklep został przeniesiony do budynku obok. No to drepczę do budynku obok. Problem w tym, że znajduje się tam tylko sklep z farbami i nic więcej. Sprzedawcy nic nie wiedzą. Super.
Sklep 2:
Na drugim końcu miasta. Jadę powolutku, szukam numeru 128. Przejechałam raz, drugi, no nie ma. Za trzecim razem prawie się zatrzymałam (bo akurat nic nie jechało). Patrzę, jest numer 128! Problem w tym, że pod tym numerem znajduje się dom jednorodzinny, zero szyldów, nazwy firmy, nic. Pani, która akurat była w ogródku była szczerze zdziwiona, że szukam sklepu z odczynnikami. Zaczynam się lekko wkurzać.
Sklep 3:
Na takim za...kuprzu, że musiałam włączyć GPS w mieście, w którym mieszkam od urodzenia, żeby tam trafić. Znowu dom jednorodzinny, ale tym razem szyld jest. Jest również dzwonek przy bramce. Dzwonię - cisza. Dopiero po chwili zauważyłam, że na małej tabliczce są podane godziny pracy: poniedziałek-piątek 9-15. Mhm, ok. Urlopu specjalnie dla nich brać nie będę.
Sklep 4:
Pan był bardzo zły, że mu przeszkodziłam oglądanie fejsbuczka.
"Siarczan miedzi? No gdzie, nie ma!"
No tak, spodziewam się, że będą mieli coś, co widnieje w ofercie na ich stronie internetowej. Wydziwiam.
Bilans: 2 godziny kręcenia się jak g... w przeręblu po mieście i nic nie udało mi się załatwić.
Zamówiłam wszystko na allegro.
marketing po polsku
Ocena:
167
(241)
Komentarze