Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73074

przez ~TakToWlasnieJa ·
| było | Do ulubionych
Pracowalam w Agencji Rekrutacyjnej pod Londynem.

Jeden z moich klientow zadzwonil do mnie i poprosil abym nie wysylala juz wiecej do jego firmy Jana Kowalskiego. Oczywiscie zapytalam dlaczego.

Tak wiec slowem wstepu, jest to firma zajmujaca sie skladniem komputerow. Kazdy pracownik ma swoja szafke, w ktorej moze trzymac swoje rzeczy. Raz na jakis czas ochrona losowo wybiera sobie szafke do sprawdzenia.
Tego dnia byla to szafka Jana Kowalskiego.
Ochroniaz poprosil chlopaka o otworzenie szafki, chlopak troche panikowal, rece mu sie trzesly ale otwiera.
Ochroniarz niczego nie podejrzewajacy bo w sumie nie czesto sie zdarza aby ktos cos ukradl, przeszukuje jego rzeczy, tak o, rutynowa kontrola.
Znalazl on okolo 20 paczek papierosow i bardzo duza torbe marihuany! Po ilosci bylo widac ze na sprzedaz.
Chlopak nie wiedzial co zrobic Ochroniarza wcielo, patrzy na ten worek i nic. Tego sie nie spodziewal znalesc.
Chlopak wykorzystal sytuacje, zlapal za worek i POLKNAL cala jego zawartosc.
Mial szczescie bo ochrona nie zadzwonila po policje, no bo dowodow juz nie bylo poza tym szefostwo uznalo ze nie ma co robic chlopakowi problemow. Zatrzymali papierosy, proszac go o przyniesienie paragonu potwierdzajacego ze nalezaly one do niego. Kazali mu wziac swoje rzeczy i isc do domu.

Nawet nie wiedzialam co mam powiedziec mojemu klientowi. Zatkalo mnie, wystraszylam sie ze strace kontrakt. Przepraszalam za cala sytuacje, mowilam ze Jan zostanie zwolniony za to, a on sie tylko rozesmial i powiedzial:
"To jaka faze bedzie mial do konca dnia, bedzie jego nauczka!"

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (49)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…