Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73282

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu:
Mieszkam na obrzeżu jednego z największych miast w kraju. W rejonie, który w ostatnich latach bardzo się rozbudowuje - można by powiedzieć, że powstaje jedno osiedle na drugim. Planiści nie pomyśleli jednak o jakiejkolwiek infrastrukturze - brakuje dróg, parkingów, ścieżek rowerowych, skwerków czy parków. Pozostało jednak jeszcze trochę zielonych terenów - ledwo 5 km dalej płynie niewielka rzeka, są łąki, kawałek lasu, przecinające je mało uczęszczane asfaltowe i żwirowe drogi w sam raz do spacerów z dziećmi, biegania, jazdy na rowerze czy wyprowadzania psów. Wciąż słychać śpiew ptaków, można się natknąć na kicającego zająca albo i sarenkę. W ciepłe weekendy nietrudno spotkać tam rodziny na piknikach, grających w piłkę, badmintona czy po prostu się opalających. Wydawałoby się, że sielanka…

Gdzie zatem piekielność?

To, co mnie boli najbardziej- śmieci. Rozumiem, że nie ma śmietników (no bo i z jakiej racji na czyjejś nieużywanej, prywatnej ziemi ktoś miałby je ustawiać?), ale to co można tam zastać woła o pomstę do nieba. Porozbijane butelki, porozrzucane puszki, papierki po różnych produktach spożywczych, zużyte tacki od grilla.. Tak jakby zbyt trudnym było zebrać to w jakąś reklamówkę, schować do bagażnika (bo przecież samochód nie może stać za daleko, najlepiej wjechać nim do samego lasu) i wyrzucić w odpowiednim miejscu. Szczytem są bezczelnie wyrzucane, w ilościach hurtowych, worki ze śmieciami z domu. Poważnie!? Jak można być tak bezmyślnym, żeby zaśmiecać ostatnie skrawki przyjemnych, zielonych miejsc? Pomijam już same walory wizualne i zapachowe, ale przecież tam bywa mnóstwo dzieci, psów, a o żyjących tam zwierzętach nawet nie wspominam.

Jakiś czas temu jechałam na rowerze, przede mną szła kobieta z wózkiem, w którym siedziało na oko półtoraroczne dziecko. Mamusia podała mu ciastko, a papierek machnęła w trawę za siebie. Co zrobiła jak zwróciłam jej uwagę? Zaczęła się wydzierać, że ona nie jest od sprzątania. No nie, to wiem, ale nie oznacza to, że powinna śmiecić. Wymieniłyśmy jeszcze kilka zdań, usłyszała ode mnie parę ciepłych słów na temat tego jakim jest brudasem i że współczuję dziecku przykładu jaki będzie miało - kolory jakie przybierała jej twarz sugerowały, że jednak coś dotarło. Zapowietrzyła się, w końcu zawróciła, papier podniosła i schowała do torby pod wózkiem.
Można? Można!

natura duze_miasto

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 274 (286)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…